
Pod względem obszaru terenów zielonych na mieszkańca jesteśmy na 15. miejscu na 16 województw. Władze nie widzą problemu.
Mieszkam w Białymstoku od dziecka. Tego co było kiedyś nie da się już przywrócić. Wycinka goni wycinkę - mówi Elżbieta Niewińska, którą spotkaliśmy na skwerze u zbiegu ul. Malmeda i Białówny.
Dodaje, że nawet na Rynku Kościuszki usunięto tyle drzew, że powstała „patelnia”. - Rozumiem, że to dobre miejsce na jarmarki i koncerty, ale „po bokach” można było przecież zachować więcej zieleni - uważa.
Miasto, odpowiadając na interpelację Tomasza Madrasa z PiS, podało dane dotyczące wycinek i nasadzeń na terenach gminnych od 2006 roku. Tych pierwszych było prawie 18 tys., drugich - ok. 10 tys. Jeśli chodzi o wycinki rekord padł w 2013 roku, kiedy pod topór poszło 7721 drzew. W tym samym roku posadzono 4399, czyli dużo mniej niż wycięto.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień