Białystok pomoże Pomorzanom, czyli wojna o to kto, komu i co da
To wychodzenie przed szereg - mówił Henryk Dębowski z PiS. Tak skomentował pomysł prezydenta o przyznaniu 300 tys. zł gminom, które ucierpiały w nawałnicach. Ale wniosek poparł. Jak wszyscy inni radni
To była nadzwyczajna sesja białostockiej rady. Wnioskował o nią prezydent Tadeusz Truskolaski. Apelował, by przeznaczyć 300 tysięcy złotych na pomoc dwóm pomorskim gminom, które ucierpiały podczas niedawnych nawałnic.
I wczoraj radni - co ważne, jednogłośnie - się na to zgodzili. Pieniądze trafią do Czerska i Sośna.
PiS od początku nie negował tego pomysłu, ale - w ramach kontroferty - chciał przekazać kolejne 300 tys. zł na pomoc białostoczanom, którzy ucierpieli w ulewach tego lata. Tak zapowiadał przewodniczący PiS Henryk Dębowski. Na wczorajszej sesji jednak taki wniosek się nie pojawił.
Skończyło się jedynie na interpelacji do władz miasta z prośbą o przeznaczenie wspomnianej kwoty. - Poczekamy na odpowiedź prezydenta. Do sprawy wrócimy na kolejnej sesji - twierdził wczoraj Dębowski.
Mieli pomóc białostoczanom. Radni PiS nie złożyli wniosku
Pieniądze jednogłośnie radni wczoraj dali. Za był nawet Dębowski, który stwierdził chwilę wcześniej, że ten pomysł, to „wychodzenie przed szereg”. - Główna pomoc płynie wszak z polskiego rządu - mówił.
Zaraz jednak dodał: - Chociaż nie jestem przeciw, ale za.
I tłumaczył, że prezydent powinien wesprzeć mieszkańców Białegostoku, którzy ucierpieli podczas letnich ulew.
- Chyba pan nie zrozumiał o czym my tu mówimy! Tu samorząd pomaga samorządowi, a nie samorząd mieszkańcom - grzmiała skarbnik Kozłowska.
- Apeluję o spokój. Umówmy się, że rozmawiamy w gronie rozumnych ludzi - odparł zaraz Tomasz Madras z PiS, czym wzbudził wesołość sali.
Radni PiS nie odpuszczali. - Prezydent nie stanął na wysokości zadania - mówił dalej Henryk Dębowski. Chodzi o pomoc udzieloną przez miasto Romualdowi Knajdkowi. To mieszkaniec ulicy Wiejksiej, któremu w lipcu na dom spadło drzewo. Dostał od miasta 3 tys. zł. Dach nie zostałby odbudowany, gdyby nie pomoc kibiców Jagi i innych białostoczan. Pan Romuald choć pokrył już dach papą potrzebuje jeszcze pieniędzy na blachę.
- Pomoc miasta była zbyt mała - stwierdził radny PiS.
Dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie Zdzisława Sawicka mówiła jednak, że dom ma więcej niż jednego właściciela. - Pozostali o pomoc się nie starali - tłumaczyła.
Radny SLD Wojciech Koronkiewicz dopytywał jednak, co pan Romuald ma zrobić.
- Może jeszcze raz złożyć wniosek - odparła Sawicka.
Koniec końców PiS nie forsował na sesji przyznania 300 tys. na pomoc białostoczanom, takim jak pan Romuald. Na razie Dębowski złożył interpelacji do władz miasta z prośbą o przeznaczenie wspomnianej kwoty. - Poczekamy na odpowiedź prezydenta. Do sprawy wrócimy na kolejnej sesji - zapewniał.
Natomiast co innego zainteresowało jego klubowego kolegę Tomasza Madrasa. Zauważył on, że prezydent 300 tys. zł dla Pomorzan wziął z dodatków mieszkaniowych.
Tutaj znów odniosła się Stanisława Kozłowska. - Mamy bowiem oszczędności... - zaczęła, gdy ktoś krzyknął „Bo ludziom żyje się lepiej”. - Faktycznie o dodatki mieszkaniowe stara się mniej osób niż założyliśmy w budżecie - dokończyła Kozłowska.