Będzie e-osłona przed powodzią
Informatyczny System Osłony Kraju ma zadziałać jeszcze w tym roku. Jeśli tak się stanie, ludzie i ich mienie będą lepiej chronieni przed wodą.
- Dzięki temu systemowi poprawi się skuteczność działania służb ratunkowych, a zatem także bezpieczeństwo ludności - wyjaśnia Kamil Wnuk, rzecznik prasowy Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej (KZGW). - Wyobraźmy sobie akcję straży pożarnej, która kierowana jest z centrum dowodzenia. Strażacy dostaną dyspozycję, jakimi drogami jechać, by zdążyć przed falą, która właśnie przerwała wał przeciwpowodziowy. Strażacy będą wiedzieć, ile mają czasu na przejazd i ewakuację ludności, zanim pojawi się tam woda i jak dużo jej będzie, z jaką szybkością napłynie. Dowiedzą się, na jaki teren ewakuować ludzi i zwierzęta, ewentualnie majątek, gdzie będą bezpieczni. To także informacja dla władz samorządowych przydatna w planowaniu przestrzennym - czy i gdzie wydawać pozwolenia na budowę domów i innych obiektów.
- Dane do systemu będą zbierane z czujników i kamer umieszczonych nad rzekami, z odczytów wodowskazów. Ale niezwykle ważne jest, by system elektroniczny sprzęgnąć z gotowymi już mapami ryzyka powodziowego. I tak będzie - mówi Stanisław Wroński, pełnomocnik marszałka województwa kujawsko-pomorskiego ds. dróg wodnych. - To fakt, że niektóre mapy mają błędy lub nie zawierają najbardziej aktualnych zmian w terenie, ale generalnie służą temu, by wiedzieć, gdzie i jak może przesuwać się fala powodziowa, jakie szkody może poczynić, jak duża woda wypełni jakiś obszar po pęknięciu wału przeciwpowodziowego. Doświadczenie z powodzi we Wrocławiu w 1997 roku mówi, że woda na zalanym obszarze może być o 1,5 metra wyższa niż w rzece, bo siła napierającego nurtu jest ogromna.
Wspomniane przez Stanisława Wrońskiego błędy na mapach ryzyka powodziowego są znane nowemu resortowi środowiska. Ten zarzuca poprzedniemu rządowi, że wydał ponad 100 mln zł na dokumenty planistyczne w zakresie gospodarki wodnej, w tym na mapy zagrożenia powodziowego i plany gospodarowania wodami. Wydał, a jednak są błędy, które utrudniają dopięcie „na ostatni guzik” ISOK.
- Pewne błędy w tych planach dostrzegaliśmy już za poprzedniej władzy. Najwięcej było ich na mapach dotyczących Wrocławia i Gdańska - wyjaśnia Michał Milewski z zespołu prasowego Ministerstwa Środowiska. - Problem jest. Zetknął się z nim na przykład prezydent Białegostoku, do którego nagle dotarło, że firmy ubezpieczeniowe podniosły o 300-400 procent stawki za ubezpieczenia terenów nad wodą.
Sęk w tym, że przygotowany przez poprzedni rząd PO-PSL projekt Prawa wodnego przewidywał obowiązkową aktualizację (na podstawie map ryzyka powodziowego) miejscowych planów zagospodarowania. PiS uchwaliło pospiesznie korektę Prawa wodnego, która daje gminom w tej materii wolną rękę.
Idea powstania Informatycznego Systemu Osłony Kraju przed nadzwyczajnymi zagrożeniami (ISOK) narodziła się w roku 2010. Zadaniem pilotowanym przez KZGW zajęły się Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, Główny Urząd Geodezji i Kartografii, Instytut Łączności, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Wykonawcą systemu jest firma Qumak, która zakończyła już pracę nad wersją pilotażową.
Kamil Wnuk dodaje, że ISOK ma ruszyć w drugiej połowie roku. W przyszłości zaś będzie automatycznie wysyłał powiadomienia (po zalogowaniu do systemu) o zagrożeniach na telefony komórkowe i osobiste komputery. I to nie tylko do centrów kryzysowych czy służb ratowniczych, ale też do każdego zainteresowanego obywatela.