Będą podwyżki w urzędach. Raport: tyle zarabiają tam dzisiaj [INFOGRAFIKI]
Premier Beata Szydło utrzymała w mocy decyzję Ewy Kopacz o uwolnieniu z zamrażarki podwyżek dla budżetówki. Płace tej sfery były w niej zamrożone od 2008 roku. Wszystko wskazuje na to, że odmrożone zostaną też płace urzędników samorządowych w gminach i powiatach.
Wynagrodzenia w administracji zarówno państwowej, jak #i samorządowej #oficjalnie zamrożono w 2008 roku. Od tamtego czasu, mimo że średnie wynagrodzenie w polskiej gospodarce narodowej wzrosło o ponad 800 zł, nie zmieniły się widełki zarobków w poszczególnych grupach zaszeregowania. Co więcej, bez względu na kwalifikacje i zakres oraz wartość odpowiedzialności, struktura zarobków urzędników zwłaszcza na wyższych stanowiskach jest dość płaska.
Wójt, burmistrz, prezydent, starosta czy marszałek zarabiają podobnie, bez względu na to, czy zarządzają gminą, w której mieszka 3 tysiące czy 300 tysięcy mieszkańców. Czy odpowiadają za budżet 10 milionów czy 10 miliardów złotych. Podobnie wygląda sytuacja na stanowiskach sekretarzy, skarbników czy naczelników wydziałów (przykłady podajemy na diagramach obok - wszystkie kwoty brutto).
Tymczasem, wbrew obiegowej opinii, urzędnicy rzadko mają czas na celebrowanie kawki i herbatki w pracy, bo wciąż rośnie liczba zadań, a pomyłka może ich drogo kosztować.
Oto w ubiegłym tygodniu zapadł wyrok, w myśl którego urzędnik ze starostwa w Ostródzie ma zapłacić ponad 45 tysięcy złotych odszkodowania. Chodzi o wydanie pozwolenia na budowę domu jednorodzinnego, które było niezgodne z prawem. Decyzję unieważnił wojewoda warmińsko-mazurski. Inwestor musiał przerwać prace i dokonać rozbiórki, wytoczył więc powiatowi powództwo o zwrot poniesionych szkód. Sąd przyznał mu rację i nakazał zapłatę ponad 95 tysięcy złotych wraz z odsetkami.
Urzędnik zapłaci z własnej kieszeni 12-krotność swojego miesięcznego wynagrodzenia, ponieważ działał nieumyślnie. Gdyby wina była umyślna, to prokuratura zażądałaby od niego pełnej kwoty wypłaconej inwestorowi przez starostwo.
Ale jest też dobra wiadomość: koniec z zamrażarką płac w budżetówce. W sumie na podwyżki dla całej sfery budżetowej poprzedni rząd na 2016 r. wygospodarował 2 mld zł, z czego 430 mln zł pójdzie tylko do urzędników, a premier Beata Szydło nie zamierza obcinać zaproponowanych podwyżek, które mają wynieść średnio 298 zł na osobę.
Jak się okazuje, zapowiedziane podwyżki w administracji rządowej stały się katalizatorem zmian w wynagrodzeniach dla władz samorządowych. W samorządach nie rząd, a marszałkowie, prezydenci, burmistrzowie i wójtowie decydują, czy urzędnikom należą się podwyżki i czy ich na to stać. W wielu miastach i gminach mówi się o wzroście płac w tym roku na poziomie 3-4 proc.
Wyjątkiem w naszym regionie wydaje się Urząd Marszałkowski, w którym zapowiedziano urzędnikom, że w tym roku, ze względu na napięty budżet, podwyżek nie będzie.