- Uważam, że mogłem w krośnie zagrać lepiej, bardziej pomóc kolegom - mówił po Turnieju Państw Wyszehradzkich, Bartłomiej Nawrat, bramkarz futsalowej reprezentacji Polski.
Pokonując Czechów mogliśmy wygrać Turniej Państw Wyszehradzkich rozgrywany w Krośnie, ale po dramatycznym spotkaniu, w którym odrobiliśmy trzybramkowe straty, w końcówce straciliśmy gola na 3:4. Nie udało się tego celu zrealizować. Duży niedosyt pozostał?
Może nie duży, ale jakiś pozostał, bo zawsze gra się o zwycięstwo, zarówno w poszczególnych meczach, jak i o pierwsze miejsce w turnieju. W pierwszym meczu, ze Słowacją, zagraliśmy nieźle, lecz nieskutecznie, przez co przegraliśmy 1:2. Z Węgrami natomiast naszą najmocniejszą stroną była skuteczność, dzięki czemu wygraliśmy 4:1, zaś w potyczce z Czechami pokazaliśmy charakter, wychodząc z wielkich opresji, odrabiając straty z 0:3 na 3:3. Niestety, popełniliśmy za dużo błędów i mimo takiego pościgu ulegliśmy rywalom.
Nawiązując do tych błędów, to chyba za dużo ich było przy wyprowadzaniu ataku, we wstępnej fazie akcji. Straty pod własną bramką drogo was na tym turnieju kosztowały, bo właśnie Czesi wykorzystali takie dwie pomyłki.
Staramy się wychodzić spod pressingu, rozgrywać atak już pod własną bramką, rozprowadzać piłkę w sposób przemyślany, zaplanowany, a nie wybijać do przodu i tam próbować walczyć. Czasami przydarzają się straty, ale mocno nad tym pracujemy.
W dalszej części rozmowy przeczytasz m.in.:
- "Za miesiąc eliminacje do mistrzostw świata, a tam trzeba będzie sobie radzić w różnych okolicznościach"
- "Uważam, że mogłem zagrać w Krośnie trochę lepiej i więcej pomóc kolegom"
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień