Bandyci rządzą na ulicach w centrum miasta
W miniony poniedziałek, 10 lipca, kamera miejskiego monitoringu zarejestrowała dramatyczne wydarzenia na ul. Piotrkowskiej. O godz.5.40 do taksówki stojącej na wysokości posesji nr 71 podbiega ośmioosobowa grupa młodych ludzi (policja ustaliła później, że mają od 17 do 19 lat).
Z impetem otwierają tylne drzwi i próbują wyciągnąć siedzących w niej pasażerów - chłopaka i dziewczynę, a gdy to im się nie udaje, okładają ich pięściami i kopią. Z auta wyskakuje taksówkarz i próbuje ich odgonić. Od jednego z nich, ubranego w czarny T-shirt z napisem „Mamy prawo do szczęścia, nie mamy szczęścia do prawa”, dostaje potężnego kopniaka w klatkę piersiową. Upada, ale gdy agresor doskakuje do niego, udaje mu się przewrócić go na ziemię. Nie ma jednak szans, bo na pomoc chuliganowi rusza czterech kompanów. W pięciu tłuką kierowcę, biją pięściami, kopią po głowie, brzuchu i klatce piersiowej. Odchodzą, gdy skulony leży na jezdni. Gdy jednak próbuje się podnieść, znów dopada do niego bandzior i ponownie go kopie. W tym czasie dziewczyna ucieka z taksówki do najbliższej bramy, co odwraca uwagę napastników. Ten moment wykorzystuje kierowca i próbuje wsiąść za kierownicę. Udaje mu się, choć zalicza jeszcze kolejnego kopniaka. Zanim zdąży odjechać, jeden z bandziorów wyładuje jeszcze złość na karoserii taksówki - czarnego audi. Całe zajście trwa niespełna dwie minuty. Przechodniów o tak wczesnej porze nie ma, a zamiatający Pietrynę kompletnie nie reagują...
Czarna seria na początek wakacji
To było ostatniewydarzenie z letniej serii bandyckich napaści w Łodzi. Przypomnijmy, że zaczęło się od podpalenia człowieka na ul. Targowej (w nocy 27 czerwca). 6 lipca na Piotrkowskiej 22-latek został zaatakowany i pobity przez dwóch młodych napastników, uzbrojonych zresztą w nóż. Stracił komórkę, zegarek i portfel.
8 lipca na ul. Starorudzkiej kolejny duet młodych bandytów zrobił sobie rajd po okolicy: wybili szybę w chevrolecie zaparkowanym przed sklepem, pobili 16-latka i zabrali mu rower, a na koniec - najpierw próbowali ukraść piwo na pobliskiej stacji benzynowej, a następnie obrzucali puszkami interweniującą obsługę i klientów. Uciekając, uszkodzili drzwi zaparkowanego forda.
9 lipca w nocy, tym razem na ul. Włókienniczej, czterech oprawców skopało i pobiło mężczyznę. Stracił dwa telefony komórkowe, pieniądze i torbę z dokumentami.
Również 9 lipca, ale tym razem w biały dzień 22-letnia kobieta na placu zabaw przy ul. Zgierskiej zaatakowała 14-latkę: uderzyła ją, przewróciła, zerwała etui z telefonem komórkowym oraz pieniędzmi i uciekła.
Dla pełnego obrazu dodajmy jeszcze „drobiazg” z początku miesiąca: w nocy z 2 na 3 lipca na ul. Zbaraskiej spłonęły trzy samochody. Podpalaczem okazał się 22-latek. Łodzianie mówią bez ogródek: miasto zalewa fala bandytyzmu.
Uśmiechnij się, jesteś w ukrytej kamerze...
Do brutalnych napaści dochodzi nierzadko wprost pod kamerami zainstalowanego za ciężkie miliony monitoringu, co poddaje w wątpliwość jego prewencyjne działanie. Choć niewątpliwie ułatwia on policji i straży miejskiej robotę - chuliganów, którzy pobili taksówkarza, zatrzymano błyskawicznie.
Kamery być może poprawiają policyjne statystyki wykrywalności, ale nie sprawiają, że mieszkańcy są bezpieczni. Być może ich istnienie studzi niektóre rozgrzane słońcem (i alkoholem) głowy, lecz pewne jest, że widok policyjnego radiowozu lub patrolu straży miejskiej podziałałby skuteczniej.
- Fakt, że mamy w Łodzi 271 kamer w 69 miejscach, nie na wszystkich działa - przyznaje Leszek Wojtas, naczelnik wydziału dowodzenia SM, ale dodaje, że tylko w czerwcu operatorzy systemu monitoringu zaobserwowali 321 wykroczeń, z czego 170 dotyczyło zakłócania ładu i porządku publicznego, a 29 picia alkoholu „pod chmurką”.
Jego zastępca Marek Marusik uzupełnia natomiast, że na alarmowy telefon nr 986 od 20 czerwca do 10 lipca br. wpłynęło 3655 zgłoszeń. W ubiegłym roku w tym samym okresie było ich 3785. O 17 procent zmniejszyła się liczba zawiadomień o zakłócaniu ładu (945 wobec 1137 przed rokiem), o 10,5 proc. mniej było skarg na spożywanie alkoholu w miejscu niedozwolonym (134, a w 2016 r. 150).
Również policyjne statystyki nie wskazywały dotąd na wzrost zagrożenia w Łodzi. Wręcz przeciwnie.
- W pierwszym półroczu (styczeń - czerwiec 2017) wszczęto 117 postępowań przygotowawczych w związku z rozbojami, kradzieżami i wymuszeniami oraz 77 w sprawie bójek i pobić - mówi podkom. Marcin Fiedukowicz z Komendy Miejskiej Policji. - W tym samym okresie roku ubiegłego ich liczba była nieco wyższa: 124 i 79. Zwiększyła się wykrywalność tego typu przestępstw i z całą pewnością osoby łamiące prawo nie mogą czuć się bezkarne. Sprawcy rozbojów i pobić, jakie miały miejsce w okolicach ulicy Piotrkowskiej w lipcu, zostali zatrzymani. Podobnie było w przypadku innych zdarzeń, do których doszło od początku lata. Często mówi się o bójkach czy pobiciach na terenie miasta, zapominając przy tym, jak wielu takim zdarzeniom policja zapobiega, również dzięki monitoringowi - dodaje.
Wygląda więc na to, że statystycznie nie jest wcale gorzej, a czarna seria z pierwszej dekady lipca to przypadkowa kumulacja kryminalnych wyskoków. Oby...