"Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem". Rewolucja już się dokonała
Spoglądający w niebo astronom przypomina wizerunki świętych w ekstazie, stając się niejako ucieleśnieniem frazy „wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię” (jak określił Kopernika XIX-wieczny poeta Jan Nepomucen Kamiński). Jednak Matejko nie sportretował Kopernika w momencie epokowego odkrycia, widoczna tuż za postacią astronoma mapa nieba przedstawia rozrysowany układ heliocentryczny. Rewolucja już się dokonała.
Obraz powstał w 1873 roku, a pretekstem była 400-lecie urodzin Mikołaja Kopernika. Działo poprzedziły dwa szkice olejne, znacznie różniące się między sobą – obydwa zachowane: jeden znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie, drugi w kolekcji Barbary Piaseckiej-Johnson. Oryginał obrazu „Astronom Kopernik czyli rozmowa z Bogiem” można zobaczyć w Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Swoją pracę nad „Kopernikiem” Matejko uwiecznił karykaturą przedstawiającą malarza i śledzącą postępy prac nad dziełem małżonką oraz bawiącymi się dziećmi. Obrazek pokazuje najprawdopodobniej prawdziwe realia powstawania obrazu – ostatniej pracy, jaką Matejko stworzył w niewielkiej pracowni na ul. Krupniczej. Wkrótce przeniósł się do znacznie lepszych warunków.
Kopernik Jana Matejki ma twarz doktora Henryka Levittoux. Jak zawsze, malowanie portretów, poprzedziły studia rycin i opisów wizerunku, by wiernie oddać twarz przedstawianej osoby. I, jak zawsze, do portretów znanych osób pozował żywy model – w tym przypadku był to właśnie warszawski lekarz i przyrodnik, a prywatnie przyjaciel Matejki. Wyraziste rysy i bujną fryzurę doktora Levittoux można zobaczyć na fotografiach prezentowanych w krakowskim Domu Jana Matejki. Prawdopodobnie do portretu pozował także, mieszkający u państwa Matejków, Andrzej Serafiński.
Matejko namalował Kopernika w jego obserwatorium we Fromborku, gdzie mieszkał uczony – tuż za tarasem, na którym znajduje się astronom, widoczna jest wieża, w której mieszkał, brama budynku i panorama miasta. Jan Matejko nigdy nie był we Fromborku, a malując miasto, posłużył się fotografiami. Oddał je dość wiernie, co można sprawdzić, zdjęcia miasta zachowały się w krakowskim muzeum Matejki.
Sam uczony widnieje w futrzanym płaszczu narzuconym na czarny strój (badacze zwracają uwagą na pofałdowanie płaszcza przywodzące na myśl postaci z Ołtarza Mariackiego) i zsuniętej pończosze, rozwianym włosem charakterystycznej fryzury, z jaką jest przedstawiany i piuską na głowie – symbolem stanu duchownego. Jakby właśnie wyszedł jeszcze raz spojrzeć w rozgwieżdżone niebo, upewnić się, po raz kolejny sprawdzić, czy dwa plus dwa w tej rewolucji, której właśnie dokonuje w nauce, daje cztery. Jeszcze poruszony, może zszokowany, czy niepewny.
Matejko zatytułował obraz „rozmowa z Bogiem”, czy sugerując, że jasność w niewidocznej perspektywie oświetlająca obraz zza kadru nie pochodzi od blasku księżyca w pełni, ani stojącej u stóp Kopernika latarni? Co zresztą zrozumiałe, bo przecież takie iluminacje uniemożliwiałyby badanie nieba, a od tego zajęcia oderwany przecież został uczony. Jeszcze trzyma w lewej ręce cyrkiel. Wokół leżą otwarte księgi, notatki. Na podłodze z prawej strony widać kałamarz z piórem, cyrkiel Galileusza i lunetę - na szkicu znajdującym się w zbiorach Muzeum Narodowego oparta jest ona o kolano naukowca, tu nieco w cieniu. Z dwóch ostatnich przyrządów Kopernik nie mógł korzystać, bowiem zostały wynaleziona przez Galileusza już po śmierci toruńskiego astronoma.
Jak tłumaczy Zofia Sołtysowa, nie jest to pomyłka Matejki, który przywiązywał ogromną wagę do każdego szczegółu na swoich obrazach. „Widocznie Matejko za pomocą odmalowanych instrumentów chciał uczynić aluzję do osoby Galileusza i przyszłego oddziaływania teorii heliocentrycznej” – tłumaczy badaczka.
Sam uczony jakby przyklękał, by coś wykreślić albo może właśnie wstaje, by sprawdzić, czy zapiski zgadzają się z tym, co na niebie. Spojrzenie Kopernika skierowane jest bowiem na trikwetrum – przyrząd służący do pomiaru ruchu ciał niebieskich na niebie - widoczny w prawym górnym rogu obrazu.
Ekstaza czy podniosła atmosfera „Astronoma Kopernika” robiła wrażenie na współczesnych, choć recenzenci wspominali także o przesadnej teatralności przedstawienia.
Dwa lata po ukończeniu obrazu Kazimierz Wójcicki pisał: „Matejko namalował Kopernika w całej postaci, w chwili gdy po odkryciu obrotu ziemi w około słońca upada w obserwatorium swojem na kolana”. Dodał, że przez wzgląd na charakter, stan kapłański, wiarę i pobożność Mikołaja Kopernika, malarz nie mógł go przedstawić inaczej jak tylko „korzącego się Bogu”.
***
Korzystałam z opracowania Edwarda Łepkowskiego, „Kopernik w twórczości Matejki”, „Studia Warmińskie”, 1972, nr 9 oraz Zofii Sołtysowej, "Kopernik" Matejki, "Rocznik Krakowski", 1972, nr 43