Chcemy równości na rynku aptek - zapowiada Joanna Borowiak, posłanka PiS.
Prawo do uzyskania zezwolenia na prowadzenie aptek otrzyma tylko farmaceuta. Jeden właściciel będzie mógł posiadać cztery apteki. Aby aptekarze nie musieli ze sobą konkurować, wprowadzone zostanie kryterium „geograficzno-demograficzne”.
Gotowy jest projekt zmian w ustawie Prawo farmaceutyczne. Nad założeniami noweli pracowali członkowie powołanego w lipcu parlamentarnego zespołu do spraw regulacji rynku farmaceutycznego. Spośród 14 członków tylko jeden jest z partii .Nowoczesna. Pozostali to posłowie i senatorowie PiS.
Wszystko dla pacjentów
Joanna Borowiak, posłanka PiS z Torunia przypomina, że w lipcu skierowała do ministra zdrowia pytanie dotyczące „praktyk stosowanych w ustalaniu cen leków w odniesieniu do dużych aptek, tzw. sieciowych, z którymi nie mają szans konkurować małe, rodzinne apteki”.
- Te apteki, które należą do sieci, mają zupełnie inne warunki kupowania leków w hurtowniach niż właściciele pojedynczych aptek - podkreśla posłanka.
Małgorzata Pietrzak, prezes Pomorsko-Kujawskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej też nie kryje, że samorządowi zależy na zmianach. - Przepisy te mają na celu uporządkowanie rynku farmaceutycznego, m.in. poprzez zahamowanie nielegalnego wywozu leków, czy nieuczciwych praktyk rynkowych, wymierzonych przeciwko pacjentom. To właśnie pacjenci będą głównymi beneficjentami tych zmian.
Są głosy na „nie”
Nie brak również negatywnych komentarzy dotyczących nowelizacji Prawa farmaceutycznego. Wedle dr Dobrawy Biadun, eksperta Konfederacji Lewiatan, nowe regulacje zastopują rozwój rynku aptek w Polsce.
- Nie ma co śnić o silnych polskich przedsiębiorcach, skoro stawiamy na pojedyncze apteki, które stając do rozmów z hurtowaniami farmaceutycznymi, będą zbyt słabe, aby na równorzędnych prawach negocjować niższe ceny dla pacjentów - ocenia Biadun.
Według ekspertki Lewiatana, „projekt osłabi duże sieci apteczne, bo nie będą mogły tworzyć nowych placówek”.
Leki tylko z polskiej apteki
Ze zmian w przepisach dotyczących rynku farmaceutycznego cieszy się samorząd aptekarski. Nowelę krytykuje Konfederacja Lewiatan.
To zły projekt, który zablokuje rozwój aptek
Na rynku farmaceutycznym trwa walka o „być albo nie być” dla aptek pozasieciowych. Wiele wskazuje na to, że zgłaszane - choćby przez samorząd aptekarski - postulaty ograniczenia ekspansji dużych sieci na krajowym rynku mają szanse stać się obowiązującym prawem.
Członkowie parlamentarnego zespołu ds. regulacji rynku farmaceutycznego chcą osłabienia pozycji sieci aptecznych. W tym kierunku idzie przygotowana przez nich nowela ustawy.
Fundamentalne zmiany sprowadzają się do: ograniczenia - do czterech - liczby aptek, które będą miały tego samego właściciela; jedna apteka ma przypadać na 3 tys. mieszkańców (ten przepis nie będzie miał zastosowania w województwach o mniejszej liczbie aptek, tam zezwolenie otrzyma podmiot, który otworzy aptekę w odległości 1 km od obecnie funkcjonującej). Projekt reguluje także kwestię wydawania zezwoleń na prowadzenie nowych aptek. Będzie ono przysługiwało m.in. farmaceucie prowadzącemu jednoosobową działalność gospodarczą, a także farmaceutom działającym w ramach niektórych rodzajów spółek.
Małgorzata Pietrzak, prezes Pomorsko-Kujawskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej w Bydgoszczy, nie kryje, że samorządowi zależy na zmianach.
Przepisy te mają na celu uporządkowanie rynku farmaceutycznego, m.in. poprzez zahamowanie nielegalnego wywozu leków czy nieuczciwych praktyk rynkowych wymierzonych przeciwko pacjentom. To właśnie pacjenci będą głównymi beneficjentami tych zmian.
Nowe regulacje zakładają przeniesienie na farmaceutów odpowiedzialności za prowadzenie aptek. - W praktyce oznacza to powrót do tradycyjnej roli apteki, traktowanej jako placówki ochrony zdrowia, a nie sklepu oferującego sprzedaż leków. Takie rozwiązania od dawna funkcjonują w Europie - choćby w Niemczech czy Francji - dodaje prezes Pietrzak.
Projekt krytykuje Konfederacja Lewiatan. Zarzuca pomysłodawcom, że nie wyjaśniają, w jaki sposób regulacja wpłynie na zwiększenie roli i rangi farmaceutów. - Koszt otwarcia apteki to około 500 tysięcy złotych. Młodych farmaceutów nie będzie na stać na otworzenie apteki, nie mówiąc już o jej utrzymaniu. Grozi nam, że w dużych miastach przez dziesiątki lat nie będzie można otworzyć nowej apteki. Nastąpi zamrożenie rynku i kapitału - ostrzega dr Dobra-wa Biadun, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Podkreśla, że w toku studiów farmaceuta nie poznaje tajników zarządzania, podatków, zawierania umów z często silniejszymi kontrahentami (hurtownie farmaceutyczne). - Nie każdy czuje też potrzebę zostania menedżerem i woli oddać tę rolę innej osobie, by samemu wykonywać wyuczony zawód.
Według ekspert Konfederacji Lewiatan, „projekt osłabi duże sieci apteczne, bo nie będą mogły tworzyć nowych placówek”. Natomiast już istniejącym nie grozi, że zostaną wywłaszczone.