Apteka tylko dla aptekarza
Nowe apteki otworzą wyłącznie farmaceuci. Jeden właściciel będzie mógł mieć 4 placówki. Krytycy zmian mówią o ograniczaniu wolności gospodarczej i wieszczą wzrost cen leków.
- Farmaceuci sami sobie strzelili w kolano. Zmiany ustawowe doprowadzą do zamknięcia się rynku. Konkurencja nie jest taka zła. Najgorzej mieć będą absolwenci studiów farmaceutycznych, bo nie znajdą pracy. Teraz są poszukiwani - mówi właścicielka jednej z aptek w Mogilnie (chciała zachować anonimowość).
Wicepremierzy przeciwni
Długo ważyły się losy zmian w ustawie prawo farmaceutyczne. A jednak w ubiegłym tygodniu Sejm przyjął nowelę.
Cieszą się ci, którzy od dawna optowali za tym, aby aptekę mogła otworzyć tylko osoba z wykształceniem farmaceutycznym (obecnie może to zrobić każdy, pod warunkiem że kierownikiem apteki będzie farmaceuta).
Nowela raduje tych, którzy w rozwoju dużych sieci aptecznych widzieli groźnego konkurenta. Dlatego domagali się zmian. I wygrali. Nowe przepisy mówią, że jeden właściciel będzie mógł mieć nie więcej niż 4 apteki.
Nawet wśród rządzącej partii znaleźli się przeciwnicy rewolucyjnej zmiany, potocznie nazywanej „apteką dla aptekarza”. To obaj wicepremierzy - Mateusz Morawiecki i Jarosław Gowin.
- Zmiany w sposób bezzasadny uprzywilejowują jedną grupę zawodową - bronił poprzednich zapisów w prawie farmaceutycznym Gowin.
Młody zostaje z długami
Nowelizacji ustawy od dawna domagał się samorząd aptekarski (również lekarski), a także minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.
- Te przepisy na pewno zahamowałyby proces otwierania nowych aptek w miastach - jeszcze przed uchwaleniem noweli mówiła nam Małgorzata Pietrzak, prezes Pomorsko-Kujawskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej w Bydgoszczy. - Proszę zwrócić uwagę, że apteki nie powstają na wsiach i w małych miasteczkach. Co innego w dużych aglomeracjach. Tymczasem młody farmaceuta nie ma szansy, by zaistnieć na rynku w dużym mieście. Nawet jak otworzy aptekę, to obok zaraz wyrasta placówka sieciowa, więc swoją musi zamknąć i zostaje z długami. Ci, którzy są przeciwni, mówią, że zmiana ta „zabetonuje” rynek, a młodzi nie będą mieli szansy. To nieprawda.
Zwolennicy zmian podkreślają, że istniejącym na rynku sieciom aptecznym nic się nie stanie, bo prawo nie działa wstecz.
Komu zostawię aptekę?
W opinii farmaceutki z Mogilna (czynnych jest tam 7 aptek) zapis „apteka dla aptekarza” kryje w sobie pułapkę.
- Nowe regulacje wpłyną niekorzystnie na część prywatnych aptek, które nie będą się rozwijać. Obecni właściciele, jeśli nie mają spadkobierców z odpowiednim wykształceniem, będą musieli zamykać biznesy. Tak może być w moim przypadku.
Przyjęta 7 kwietnia przez Sejm ustawa wprowadza m.in. ograniczenia demograficzne i geograficzne. Pozwolenie na otwarcie nowej apteki będzie wydane wtedy, gdy liczba mieszkańców w gminie, w przeliczeniu na jedną aptekę ogólnodostępną, wyniesie co najmniej 3000 osób, a odległość od nowej placówki do najbliższej wyniesie nie mniej niż 500 metrów. Podczas głosowania nad nowelą posłowie przyjęli poprawkę, która wprowadza wyjątek od kryteriów demograficzno-geograficznych, w sytuacji gdy złożony zostanie wniosek o wydanie zezwolenia na otwarcie nowej apteki. Została ona uzasadniona ważnym interesem pacjentów i koniecznością zapewnienia im dostępu do leków. W ocenie posłów opozycji (i nie tylko), to „korupcjogenny przepis”.
Gdzie pacjenci kupią leki?
Teraz zmianami w ustawie zajmie się Senat (posiedzenie kilku senackich komisji zaplanowano na 19 kwietnia).
Z apelem o odrzucenie ustawy prawo farmaceutyczne do senatorów zwróciły się Konfederacja Lewiatan i Związek Pracodawców Aptecznych Pharma NET. - Zmiany przyczynią się do powolnej likwidacji aptek nienależących do farmaceutów, w tym sieci aptecznych, które staną się przedsiębiorstwami bez wartości i bez przyszłości. Pacjenci zapłacą więcej za leki i będą mieli utrudniony dostęp do aptek - informuje Zbigniew Maciąg z Departamentu Komunikacji Konfederacji Lewiatan.
Rynek aptek
W Polsce jest prawie 15 tysięcy aptek ogólnodostępnych i punktów aptecznych.
Jak podaje Konfederacja Lewiatan, apteki w 96 proc. należą do polskich przedsiębiorców - zarówno farmaceutów, jak i osób niebędących farmaceutami. Około 2/3 aptek należy do indywidualnych właścicieli, 1/3 aptek działa jako sieci apteczne. Najczęściej są to małe lokalne, polskie przedsiębiorstwa, liczące od kilku do kilkunastu aptek. Rozwój sieci aptecznych przyczynił się do unowocześnienia branży aptecznej - twierdzą eksperci Konfederacji Lewiatan.
Przede wszystkim jednak doprowadził do spadku cen leków nierefundowanych, stanowiących zdecydowaną większość medykamentów nabywanych w aptekach.