Warszawa wypowiada wojnę kierowcom, którzy zostawiają auta w strefie płatnego parkowania i za to nie płacą. W walce pomóc mają nowe samochody.
Miejsc do parkowania nie tylko w stolicy nie ma wiele, znalezienie wolnego to duża sztuka, w dodatku dość kosztowna. Niektórzy mieszkańcy Warszawy - a jak wynika z analiz jest ich naprawdę wielu - wpadli więc na dość prosty pomysł. Wystawiają „czujki” w postaci jednej osoby, która patrzy i kontroluje, czy nie nadchodzi para kontrolerów płatnej strefy. Nietrudno ich dojrzeć, bo mają charakterystyczny ubiór. Jeśli tak się stanie, podnoszą alarm i wszyscy, którzy pozostawili auta w strefie, chwytają za telefony, „odpalają” aplikacje dzięki którym opłacają kilkanaście minut postoju - akurat tyle by przechodzący patrol sprawdził, że auto jest opłacone - po czym samochód znów stoi na parkingu za darmo.
Zamiast kilkudziesięciu złotych dziennie za pozostawione auto, płacą kilka złotych. Stało się to tak powszechnie w warszawskim „city”, że miasto musiało przedsięwziąć jakieś środki zaradcze - stąd zakup dwóch aut, które będą w stanie szybko objechać strefę i niezauważenie odczytać, czy zaparkowane samochody mają opłacony postój.
W dalszej części artykułu przeczytasz:
- Jak kamery w samochodach będą skanowały rejestracje parkujących aut?
- Czy w Bydgoszczy będzie wprowadzone takie rozwiązanie?
- Ilu kontrolerów obecnie pilnuje, czy opłaciliśmy parkowanie w strefie?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień