Andrzej Zdebski: Trwonimy szanse, bo Polską od dawna rządzą sondaże

Czytaj dalej
Fot. fot. Andrzej Banaś
Zbigniew Bartuś

Andrzej Zdebski: Trwonimy szanse, bo Polską od dawna rządzą sondaże

Zbigniew Bartuś

Rozmowa. Państwo to wielka firma należąca do obywateli. Potrzebuje dobrego zarządzania - mówi zdobywca tytułu Filar Przedsiębiorczości.

- Pierwszy raz po 1989 r. rządzi Polską jedno ugrupowanie.

- Na pozór tak, ale w istocie od 2005 roku mamy do czynienia z rządami nieformalnej koalicji PO i PiS.

- Ale toczą morderczy spór.

- Spór sporem, ale z punktu widzenia techniki rządzenia te ugrupowania niewiele się różnią. Tak naprawdę od 2005 roku kierunki rozwoju Polski ustalają sondaże. Owszem, ich wyniki przyniosły Polsce kilka potrzebnych rozwiązań, jak program Rodzina 500 plus, ale też wiele decyzji niezrozumiałych i destabilizujących kraj. Mnie się marzą decydenci, których celem będzie naprawianie rzeczywistości, a nie władza dla władzy i dzielenie synekur.

- PiS wprowadza zmiany, nawet bardzo głębokie.

- Ale powtarzam - to, co robi, opiera się na wynikach sondaży. Tymczasem zarządzanie państwem powinno opierać się na ogólnych zasadach znanych z teorii zarządzania. Państwo to przecież swego rodzaju firma. Właściciele - obywatele - oczekują wymiernych efektów. Nauka o zarządzaniu pokazuje, jakimi metodami można zrealizować oczekiwania właścicieli. Rządzenie w oparciu o wyniki sondaży to metoda nieznana w teorii zarządzania. Jeśli nasi politycy będą ją dalej stosować do formułowania strategii rozwoju, będziemy mieli jeszcze większy chaos. A szkoda, bo gdyby nasze państwo było dobrze zorganizowane i zarządzane, szybko mogłoby się stać jednym z liderów w Europie.

- Co decyduje o sukcesie firmy?

- Właściwe skoordynowanie działań. Są trzy mechanizmy tej koordynacji: odpowiednia hierarchia (struktura) organizacyjna, strategia (wspólne cele do osiągnięci i wskaźniki ich osiągania) oraz kultura organizacyjna (która jednoczy ludzi wokół wartości i postaw). Przejawem niskiej kultury jest małe zaangażowanie pracowników firmy, a w przypadku państwa - obywateli, ich bardzo słabe zainteresowanie długofalowymi efektami.

- Wolą doraźną poprawę bytu od patrzenia na dłuższą metę?

- Właśnie. Politykom to pasuje, bo oni lubią patrzeć „do najbliższych wyborów”. Ale Polska funkcjonuje przez to dużo gorzej. Nie wykorzystujemy potencjału, naszych szans.

- Struktura organizacyjna Polski wymaga korekty?

- Głębokiej. Powinniśmy postawić na samorządy terytorialne, ale też samorząd gospodarczy. One powinny administrować krajem wraz z centralą. Takie rozwiązania przewidywały konstytucje przedwojenne.

- Mamy samorządy.

- Owszem. I one działają wyraźnie lepiej od centrali. Ale np. powiat jest niepotrzebnym szczeblem administracji, generującym koszty bez większego pożytku. Warto rozważyć ograniczenie liczby powiatów z 280 do 49 plus 16 miast na prawach powiatu (dzisiejsze miasta wojewódzkie). Takie powiaty miałyby większy ekonomiczny sens, mogłyby też dać impuls do rozwoju 33 dawnym miastom wojewódzkim. Trzeba również połączyć najsłabsze ekonomicznie gminy. Samorząd terytorialny powinien dostać więcej pieniędzy, bo efektywniej je wykorzystuje.

- A gospodarczy?

- Powinien być zorganizowany w oparciu o wzorce niemieckie lub francuskie. Albo polskie przedwojenne . Może 49 izb gospodarczych w 49 powiatach (po reorganizacji ) i 16 w miastach na prawach powiatu? Samorząd gospodarczy jest konieczny, by Polska funkcjonowała, jak bardziej rozwinięte kraje. Sieć regionalnych izb gospodarczych to świetne narzędzie rozwoju przedsiębiorczości.

- Przedsiębiorcy musieliby obowiązkowo należeć do izb?

- Nie. Ale musiałby to być samorząd z szerokimi uprawnieniami. Powinien przejąć od państwa funkcje związane z rozwojem małej i średniej przedsiębiorczości, dzielenie funduszy na te cele, szkolnictwo zawodowe oraz polubowne rozstrzyganie sporów gospodarczych.

- A co z władzą w regionie? Mamy wojewodę, marszałka województwa, dwa urzędy…

- W miejsce urzędów wojewódzkich powinny powstać delegatury premiera realizujące jedynie zadania nadzorcze i protokolarne. Tytuł wojewody powinien powędrować do marszałka województwa, a tytuł marszałka - do przewodniczącego sejmiku. Potrzebna jest też kadencyjność wszystkich osób wybieranych w wyborach powszechnych, także do parlamentu, np. maksimum trzy kadencje po 4 lata.

- A Senat?

- Winien być przekształcony w izbę samorządową z udziałem głównie samorządów terytorialnych oraz izb gospodarczych.

- Pan chce dać więcej władzy samorządom, a u nas centrala kocha sterować wszystkim.

- Centrum zarządzania (rząd) też powinno być zreorganizowane - w strukturę przejrzystą, ze ściśle określonymi funkcjami i stanowiskami. Chodzi o to, by kolejne wybory nie zmieniały tej struktury, byśmy mieli ciągłość zarządzania. Spokojnie mogłyby zniknąć resorty: środowiska (ekologią może się zająć minister energetyki, a Lasy Państwowe przejąć resort rolnictwa), żeglugi (do resortu infrastruktury), sportu, cyfryzacji oraz nauki i szkolnictwa wyższego. Widzę miejsce dla ministerstwa nauki i innowacji, natomiast szkolnictwo wyższe winno podlegać resortowi edukacji. Trzeba zlikwidować również wiele niepotrzebnych agencji.

- Mówi Pan o ciągłości zarządzania, a u nas „polityczne” (do wymiany), są po wyborach nawet sprzątaczki.

- To patologia. Polityczne powinny być wyłącznie stanowiska ministrów i sekretarzy stanu. Z jasno przypisanymi zakresami obowiązków. Przy zmianie władzy zmienialiby się tylko oni. W sumie kilkadziesiąt osób. Z kolei podsekretarz stanu powinien być najwyższym stanowiskiem w służbie cywilnej. To zapewniłoby ciągłość działania administracji państwa. Jasne powinny być także zasady wynagradzania urzędników państwowych i samorządowych, np. można by przyjąć, że ich apanaże ustala się poprzez przemnożenie średniego wynagrodzenia z gospodarki przez liczby od 1 do 10. Najwyższy mnożnik byłby w przypadku prezydenta i premiera.

- Rządowa Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju to dobry długofalowy plan?

- Tak, o ile, jak przewidują niektórzy, nie utonie w biało-czerwonym PR. Wymaga to wprowadzenia mierników realizacji celów z uwzględnieniem potencjalnych efektów, w tym przychodów do budżetu państwa. Dotyczyć to powinno wszystkich planowanych inwestycji, w tym tych wielkich, jak przekopanie Mierzei Wiślanej czy budowa Centralnego Portu Lotniczego.

- Kultura organizacyjna firmy to jasne i przejrzyste zasady. A w przypadku państwa?

- To przede wszystkim dobre prawo, nie wymagające stale zmieniających się interpretacji. System jego tworzenia powinien zostać powierzony wyspecjalizowanej instytucji - Centralnej Radzie Legislacyjnej. Powinno się ograniczyć prawo wnoszenia poprawek przez parlament. Być może trzeba by wyeliminować z tego procesu Senat? Przy stanowieniu praw powinno się pamiętać nie tylko o zasadzie „twarde prawo, ale prawo” oraz o tym, że „nieznajomość prawa szkodzi”, ale też o starej prawdzie, że „prawo jest sztuką czynienia tego, co dobre i słuszne”. Ustawy powinny być zrozumiałe dla wszystkich, a przepisy nie mogą rodzić wiecznych wątpliwości, bo „gdzie prawo niepewne, tam w ogóle nie ma prawa”. Jeśli zaś chodzi o stosowanie przepisów, to musi mieć ono oparcie w sprawnych sądach oraz Trybunale Konstytucyjnym tak zorganizowanym, by przestał być zabawką polityków.

- To oczywiste.

- Ale jakoś nie dla rządzących Polską. Uważam, że zasługujemy na spójny i klarowny system podatkowy, może z ujednoliconym podatkiem dochodowym, bez ulg oraz VAT-em jako podatkiem bezpiecznym dla przedsiębiorców, a nie groźnym, jak teraz. Zasługujemy na administrację skarbową działającą w oparciu o jasne prawo, bo złego nawet najlepszy urzędnik dobrze nie zastosuje.

- Co jeszcze?

- Zasługujemy na dobre drogi powiatowe i gminne, sprawną kolej, powrót do żeglugi morskiej i portów jako istotnej gałęzi gospodarki. Na rozwój energetyki, w której górnictwo węglowe będzie stopniowo zmniejszać udział. Na powiązanie reformy energetyki z walką ze smogiem, rozwojem ekologicznego budownictwa i transportu. Na szybszy rozwój nowoczesnego rolnictwa, promocję zawodu producenta rolnego. Zasługujemy na prawdziwą reformę służby zdrowia, która winna być zarządzana w większym stopniu przez samorządy...

- Mówi Pan dużo o potrzebie promocji Polski za granicą.

- Musimy się pokazać światu jako mądry, nowoczesny, rozwinięty gospodarczo kraj, z inteligentnym, dobrze wykształconym społeczeństwem. Nie wykorzystujemy tego atutu! Polska potrzebuje wyraźnego określenia celów, w krótszej i dłuższej perspektywie. Celów, które konsekwentnie będą realizowane przez kolejne rządy niezależnie od ich proweniencji politycznej i czasami wbrew sondażom. Sondaże, jako metoda zarządzania państwem, nie zaprowadzą nas do czołówki państw europejskich. Jeśli to w końcu pojmiemy, grupa G-7 przeistoczy się w G-8. Z udziałem Polski.

Rozmawiał Zbigniew Bartuś

Andrzej Zdebski

Menedżer, adwokat po studiach na UJ, współtwórca i wieloletni prezydent Izby Przemysłowo-Handlowej w Krakowie, były szef wielu firm (w tym banków), od dekady prezes Krakchemii. Był wiceministrem gospodarki i pracy u Jerzego Hausnera. Potem kierował Polską Agencją Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Wyróżniony przez Dziennik Polski tytułem Filar Przedsiębiorczości 2017.

WIDEO: Tak drążą tunel pod Luboniem Małym

Autor: Katarzyna Hołuj

Zbigniew Bartuś


Dziennikarz, publicysta, felietonista Dziennika Polskiego (na pokładzie od 1992 roku) i mediów Polska Press Grupy, współtwórca i koordynator Forum Przedsiębiorców Małopolski, laureat kilkudziesięciu nagród i wyróżnień dziennikarskich (w tym Wolności Słowa, Dziennikarz Ekonomiczny Roku, Nagroda Główna NBP, Nagroda Grabskiego, Nagroda Kwiatkowskiego, Grand Prix Dziennikarzy Małopolski, nominacje do Grand Press).


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.