Afera o zdjęcia przedszkolanki z Szubina. Jest śledztwo
Do sieci wyciekły prywatne fotografie wychowawczyni z przedszkola w Szubinie. Rodzice są oburzeni. Przedszkolanka: - To ja jestem ofiarą.
Telefon do redakcji: - Coś trzeba z tym zrobić. Pani przedszkolanka robiła sobie niestosowne nagie zdjęcia, nagrywała filmiki do internetu. Przecież ona opiekuje się moim dzieckiem! Skandal.
Rodzic, który poinformował o tej sytuacji, prosi o anonimowość. - Gdyby wyszło na jaw, że informacja wyszła do prasy ode mnie, to byłby mój koniec. Proszę o dyskrecję.
Informator wyjaśnia dalej:
- Pani przedszkolanka po godzinach występuje w internecie w materiałach o niedwuznacznej treści. To jest niedopuszczalne, a dyrekcja chce zamieść sprawę pod dywan - słyszymy.
Rozmówca dodaje, że od „około dwóch tygodni” rodzice przekazują sobie nawzajem nagrania rzekomo nagiej przedszkolanki przesyłając je telefonami komórkowymi: - Jeszcze do niedawna można było te materiały zobaczyć w internecie. Ale ona chyba je wykasowała, bo zniknęły.
Na pytanie, kto pierwszy znalazł w sieci materiały z udziałem opiekunki najmłodszej grupy dzieci, rodzic nie potrafi udzielić odpowiedzi. Zaznacza jedynie: - Osoba pracująca z dziećmi powinna być kryształowa i poza wszelkimi podejrzeniami.
Wczoraj około godziny 13 przed wejściem do Samorządowego Przedszkola nr 2 w Szubinie stała grupka mam czekających na swoje pociechy. Pytane o „aferę zdjęciową” robią wielkie oczy. - Coś tam słyszałam - przyznaje w końcu około trzydziestoletnia kobieta: - Mąż mówił, że usłyszał tę historię od kolegi w pracy. - U nas w Szubinie takie newsy rozchodzą się z szybkością światła. Szczegółów nie znam - z półuśmiechem dodaje inna mama.
Większość pań jest jednak zdania, że to, co kto robi po pracy, powinno pozostać jego sprawą:
- Jak można tak komuś z butami włazić w prywatność? - oburza się jedyna babcia pośród mam. - Dajcie dziewczynie spokój. To jej sprawa.
Gdy mamy z dziećmi wsiadają do autobusu, który zatrzymał się przed przedszkolem, sprawę wyjaśnia dyrektorka przedszkola, Irena Mastalerz.
- Częściowo można to potwierdzić, ale tylko częściowo - mówi dyrektor. - Rzeczywiście sprawa dotyczy jednej z naszych pracownic. Ale to nieprawda, że chodzi o jakieś jej występy przed kamerą internetową.
- A zdjęcia, filmy? - pytamy.
- Były jakieś zdjęcia, jakieś filmiki; ja kilka tych zdjęć widziałam, filmików nie - zaznacza dyrektorka. - Ona występowała tam w bieliźnie. To... jakby zdjęcia z katalogu dobrej bielizny. Ale prawda jest taka, że ta pani właściwie jest ofiarą przestępstwa.
Irena Mastalerz wyciąga z szuflady biurka dokument. Tłumaczy: - Poprosiłam o takie zaświadczenie z policji.
Z pisma z pieczątką Komisariatu Policji w Szubinie wynika, że w sprawie dotyczącej przedszkolanki trwa postępowanie. Policja wyjaśnia, jak do tego doszło, że w internecie, m.in. na portalu Interia i na Facebooku pojawiły się prywatne fotografie przedszkolanki. Bohaterka tej historii była wczoraj w pracy. Krótko odnosi się do sprawy. - Złożyłam zawiadomienie do policji. Ktoś włamał się na moje konto i wykorzystał moje materiały - mówi pracownica przedszkola (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). Zapewnia, że sama nie zamieszczała ich w sieci.
- Mieszkanka Szubina zgłosiła sprawę 28 stycznia - mówi sierż. szt. Justyna Andrzejewska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Nakle. - Z zawiadomienia wynika, że ktoś założył kobiecie fałszywe konto w internecie. Postępowanie trwa w kierunku zarzutu 191a kodeksu karnego. Mówi on o utrwalaniu wizerunku nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej, używając w tym celu wobec niej przemocy, groźby bezprawnej lub podstępu, albo wizerunek nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej bez jej zgody rozpowszechnia - mówi. Za ten czyn grozi do pięciu lat więzienia.