Afera łapówkarska w SRK. Jest kolejny aresztowany
Kilka tysięcy złotych łapówki, do dyspozycji samochód o wartości ok. 180 tys. zł i karta paliwowa, na którą zatankowano paliwo za ok. 16 tys. zł. To - według ustaleń funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego - korzyść majątkowa, jaką miał przyjąć Marek C., kierownik zespołu monitorowania procesów likwidacji kopalń w Spółce Restrukturyzacji Kopalń. W zamian za to miał preferencyjnie traktować jedną z firm okołogórniczych, która ubiegała się o zlecenia na rzecz SRK. Mężczyźnie postawiono zarzuty korupcyjne i decyzją sądu został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące.
To kolejna odsłona śledztwa dotyczącego nieprawidłowości w tej spółce Skarbu Państwa. Z początkiem czerwca „na gorącym uczynku” zatrzymani zostali ówczesny wiceprezes SRK - Mirosław S. oraz prezes firmy okołogórniczej - Grzegorz. G. Prokurator zarzucił Mirosławowi S. przyjęcie łapówki w łącznej wysokości 40 tys. zł, a Grzegorzowi G. - jej wręczanie.
Do dyspozycji samochód osobowy o wartości ok. 180 tysięcy złotych, do tego karta paliwowa (zatankowano na nią paliwo za ok. 16 tys. zł) plus kilka tysięcy złotych łapówki. To - według ustaleń funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego - korzyści majątkowe, jakie miał przyjąć Marek C., kierownik zespołu monitorowania procesów likwidacji kopalń w Spółce Restrukturyzacji Kopalń. Jak informuje CBA: mężczyzna został zatrzymany i postawiono mu zarzuty korupcyjne. Decyzją sądu został również tymczasowo aresztowany.
- Marek C. w zamian za łapówki preferował jedną z prywatnych firm okołogórniczych, ułatwiając jej uzyskanie zamówień na prace związane z likwidacją kopalń należących do SRK - poinformował wydział komunikacji społecznej CBA.
Trzecie zatrzymanie
W ciągu ostatniego miesiąca to już trzecie zatrzymanie pod zarzutem łapownictwa w sprawie dot. SRK. Z początkiem czerwca pod centrum handlowym Fashion House (aktualnie Designer Outlet Sosnowiec) na „gorącym uczynku” funkcjonariusze katowickiego oddziału CBA zatrzymali Mirosława S. - ówczesnego wiceprezesa spółki oraz Grzegorza G., prezesa jednej z firm okołogór-niczych, która posiada milionowe zlecenia, wykonywane na rzecz SRK właśnie.
- Mirosławowi S. prokurator zarzucił przyjęcia od podejrzanego Grzegorza G. korzyści majątkowej w łącznej kwocie 40 tysięcy złotych - poinformowało w połowie czerwca biuro prasowe Prokuratury Krajowej. - Do tych przestępczych czynów doszło od połowy 2016 roku do czerwca 2017 roku - dodawali wówczas przedstawiciele PK.
Śledczy ustalili, że w zamian za przyjmowanie korzyści majątkowej, zatrzymany wiceprezes miał preferencyjnie traktować firmę, której prezes również został aresztowany.
Dodajmy, że do Sądu Okręgowego w Katowicach wpłynęło odwołanie od decyzji o zastosowaniu tymczasowego aresztu. Sąd okręgowy areszt jednak podtrzymał.
Nowy zarząd
Zarzuty korupcyjne w SRK pojawiły się w momencie, gdy rada nadzorcza tej spółki, należącej do Skarbu Państwa, rozstrzygała konkurs na skład zarządu nowej kadencji. Postępowanie kwalifikacyjne zostało ogłoszone w kwietniu.
Prezesem - zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami - został z końcem czerwca Tomasz Cudny. Zastąpił on na tym stanowisku Marka Tokarza, który funkcję tę pełnił od 2006 roku. Cudny do niedawna był jeszcze prezesem Katowickiego Holdingu Węglowego, który od 1 kwietnia został połączony z Polską Grupą Górniczą.
Ogłoszenie o obsadzeniu dwóch pozostałych miejsc w zarządzie spółki nastąpiło ponad dwa tygodnie później. Na stanowisko wiceprezesa zarządu, dyrektora biura ekonomiki i finansów została powołana dr Beata Barszczowska, a Jacek Szuścik - na stanowisko wiceprezesa zarządu, dyrektora biura likwidacji kopalń i ochrony środowiska.
Nie było konkurencji
Niedługo po czerwcowym zatrzymaniu wiceprezesa SRK, swoje oświadczenie w tej sprawie przedstawił Marek Tokarz, ówczesny prezes tej spółki. W rozmowie z dziennikarzami przyznawał, że jest zdruzgotany tą sytuacją. - Miałem pełne zaufanie do wiceprezesa zarządu. Wielokrotnie rozmawialiśmy o obszarze przejrzystości działań. Natomiast, niestety, wymknęło się to spod kontroli wszystkich członków zarządu - mówił.
Podczas konferencji prasowej Tokarz poinformował, że wspomniana firma świadczyła SRK usługi związane z konserwacją i obsługą central dyspozytorskich. Postępowania, które wygrywała, odbywały się w trybie przetargów nieograniczonych. Dodawał również, że nic nie wskazywało, aby dochodziło podczas nich do nieprawidłowości.
Zaznaczał również, że zdarzały się sytuacje, że była jedynym oferentem, który do tych przetargów się zgłaszał. - Oni mieli wyłączność na niektóre systemy związane z obsługą dyspozytorni. Posiadają określone systemy i programy, które obsługują te urządzenia i to powoduje, że mają wyłączność. Trudno było w tym temacie znaleźć konkurencję - mówił Marek Tokarz.