Adrianna Ciwoniuk: Na plaży trzeba słuchać ratownika. I będziemy bezpieczni
Nad wodą musimy przestrzegać podstawowych zasad – mówi Adrianna Ciwoniuk, koordynator ratowników wodnych na Dojlidach
Na plaży w Dojlidach widać już wakacje?
Sezon trwa. Ale ten miszmasz pogodowy sprawił, że jeszcze nie mieliśmy tłumów na plaży.
Czy białostoccy plażowicze są zdyscyplinowani?
Pracuję już drugi sezon na naszej białostockiej plaży. I gdy porównuję naszych plażowiczów do tych z innych kąpielisk – nawet tych, na których bywałam jako turystka – to są naprawdę w porządku. Nie ma z nimi żadnych problemów.
Czyli przestrzegają podstawowych zasad zachowani na plaży. Mogłaby pan je przypomnieć?
Pierwsza zasada: słuchamy poleceń ratownika.
Ale ratownicy zbyt często poleceń nie wydają. Chyba tylko wtedy, gdy ktoś akurat łamie zasady.
No tak. Wtedy najczęściej dajemy sygnały gwizdkiem.Najczęściej przypominamy w ten sposób, by nie skakać z pomostu. Bo z tym jednak mamy problem – nie wszyscy widzą znaki zakazu.
A dlaczego nie można skakać z pomostu?
Bo to jest niebezpieczne. Grozi urazami głowy czy kręgosłupa. Bo pomosty połączone są łańcuchami, a poza tym woda w tym miejscu nie jest zbyt głęboka, żeby wykonywać skoki, zwłaszcza na główkę.
Czego jeszcze bezwzględnie powinniśmy przestrzegać na plaży?
Bardzo ważne jest, żeby nie wchodzić do wody bezpośrednio po posiłku. Trzeba poczekać przynajmniej godzinę, a najlepiej dwie. Mam też wielki apel do rodziców – żeby pilnowali swoich dzieci. Bo bywa, że zgłaszają się maluchy, które nie mogą znaleźć swoich rodziców. Albo rodzice, którym zgubiły się dzieci. To się dzieje zwłaszcza w dobrą pogodę, gdy na plaży są tłumy. Najlepiej więc, żeby rodzic nie spuszczał dziecka z oka. I to nie tylko przy zabawach w wodzie, ale też podczas tych na piasku.
[b]Śmiecimy na plaży?
Muszę z dumą przyznać, że nie. Na szczęście na naszej plaży jest bardzo dużo koszy na śmieci. Poza tym ochrona również to patroluje.
Wiele osób chce wypoczywać razem ze swoimi zwierzętami. Czy na Dojlidy można przyprowadzać psy?
No niestety, jest zakaz wprowadzania psów. Po pierwsze – mogą nabrudzić. Po drugie — straszą. Różne są przecież psy. A rodzice przychodzą z maluchami. Niestety, ludzie cały czas próbują łamać ten zakaz. Ochrona musi interweniować i przypominać o zakazie. Ale oczywiście, jeśli nie jest słonecznie i pogoda nie zachęca do plażowania, nie robimy problemów, gdy ktoś po prostu przyjdzie do nas z psem na spacer.
Co roku się przestrzega, by do wody nie wchodzić po alkoholu...
I słusznie! Dlatego u nas na plaży jest zakaz wnoszenia i spożywania alkoholu.
Ale na plaży jest restauracja!
Ale tam jest sprzedawane piwo bezalkoholowe. To działanie prewencyjne. Bo różni są ludzie, różnie reagują na alkohol. Poza tym – słońce jest zdradliwe. Jedno, dwa piwa wypite na słońcu, potem ktoś biegnie do wody i zaczynają się problemy. Tu łatwo przeliczyć swoje możliwości.
Czy ludzie próbują wchodzić do wody w miejscu niestrzeżonym przez ratowników?
Mamy ten problem co roku, gdy jest duże zagęszczenie na wydzielonym kąpielisku. My tu mamy swoje zasady: na przykład do którego momentu można wypływać na materacach. Za znakiem, który informuje, że od tego momentu kąpielisko jest niestrzeżone, ludzie już ich nie przestrzegają. No ale jakby coś się działo, to i tak my, ratownicy, musimy reagować.