Adam Szpara z Czaszyna: cudem wydostałem się z płonącego samochodu [ZDJĘCIA]
To był cud boski - nie ma wątpliwości Adam Szpara z Czaszyna. - Czułem, jakby w ostatniej chwili ktoś skierował moją ręką do gałki otwierającej okno samochodu - opowiada autor około 32 publikacji m.in. o duchownych oraz kościołach
Pan Adam, z zawodu nauczyciel, absolwent dziennikarstwa na Uniwersytecie Rzeszowskim opowiada od dramatycznych, środowych wydarzeniach.
- Wstałem wcześnie rano, około godz. 4. Tego dnia wybierałem się do Soniny koło Łańcuta - mówi. - Miałem zebrać tam materiały do książki o kanoniku śp. ks. Janie Jakubowskim, który był kiedyś proboszczem w Hoczwi w Bieszczadach, a później także w Soninie. Umówiony byłem na spotkanie ze starostą, proboszczem i dyrektorem biblioteki, ale także z mieszkańcami. Ludzie chcieli osobiście opowiedzieć mi o łaskach, jakie otrzymali od ks. Jakubowskiego.
Zatrzasnął się zamek
Autor ok. 32 pozycji, m.in. o Prymasie Wyszyńskim oraz ks. Popiełuszce mówi, że przez ostatnie dwa miesiące bardzo intensywnie pracował nad tą publikacją.
Przed podróżą miał jeszcze zatrzymać się na moment w Brzozowcu, gdzie ma swoje konie huculskie. - Wsiadłem do samochodu i włączyłem nagrzewnicę, bo szyby były oszronione. Dwie, trzy minuty i zrobiło się elegancko. Chwilę później włączył się sygnał, że coś się dzieje z zamkiem centralnym w samochodzie i nagle buchnął ogień. Zaczęło się palić wszystko po kolei.
Dojechał do budynku, stanął, chciał uciekać, ale nie dało rady. Zamek centralny się zablokował.
W dalszej części przeczytasz:
- Księże Janie ratuj mnie! - czy ta modlitwa pomogła?
- Jak pan Adam uratował się z plonącego auta
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień