Adam Andruszkiewicz: Polityk nie powinien chodzić do knajpy
Jestem młodym człowiekiem i miewam ochotę, aby od czasu do czasu pójść do klubu. Jednak nie idę. Bo coś za coś - mówi Adam Andruszkiewicz, jedyny poseł ruchu Kukiz’15 z woj. podlaskiego.
Jest pan posłem z całego województwa podlaskiego, a jakoś w Suwałkach czy w Sejnach pana nie widać. Zapomniał pan o tych terenach?
Nie zapomniałem. Proszę pamiętać, że jestem sejmowym debiutantem, więc dopiero wszystkiego się uczę. Trzeba wziąć też pod uwagę fakt, że nasz okręg wyborczy należy do najbardziej rozległych. Poszczególne miejscowości dzielą spore odległości. Nie narzekam też na brak zajęć w Warszawie, więc z tym moim czasem jest dosyć krucho. Natomiast na wiosnę planuję objazd naszego regionu. I wtedy na Suwalszczyźnie z całą pewnością zorganizujemy otwarte spotkanie.
Jakie ugrupowanie będzie pan reprezentował? Pytam, bo Kukiz’15, to nie partia, tylko ruch o dosyć luźnych związkach między jego członkami, a pana kojarzy się z organizacjami narodowymi - wcześniej z Młodzieżą Wszechpolską, teraz z Endecją.
Najważniejsze jest dla mnie to, że należę do klubu Kukiz’15. Ale chcę również dbać o krzewienie idei narodowej w Polsce. Jedno z drugim w żadnej sprzeczności nie stoi.
Kukiz’15 na terenie województwa podlaskiego jest praktycznie niewidoczny. Pan tak, ale ruch nie. Nie słychać choćby o jakichkolwiek strukturach.
Zapowiadany wcześniej wiosenny objazd województwa będzie służył między innymi tworzeniu tych właśnie struktur. Cały czas prowadzę rozmowy w tej sprawie, także na Suwalszczyźnie. I trzeba też zacząć poważne przygotowania do wyborów samorządowych, które odbędą się przecież już w przyszłym roku.
Rozumiem, że rozmawiamy o Kukiz’15 i z tym ruchem wiąże pan swoją przyszłość, choćby kontekście wyborów parlamentarnych za trzy lata?
Oczywiście, nigdzie się nie wybieram. Paweł Kukiz dał szansę naszemu środowisku. I nie ma pomysłu, by Endecja samodzielnie startowała w wyborach. Dopóki Paweł Kukiz będzie miał siły do działalności politycznej, będziemy przy nim.
A jak się panu - debiutantowi w tym Sejmie podoba?
Jakoś sobie poradziłem, bo już wcześniej miałem pewne doświadczenia związane z życiem społeczno-politycznym. Parlament to miejsce, gdzie czas płynie bardzo szybko. Jednocześnie, nie jest to dobra szkoła dla młodych ludzi. Polityczny cynizm aż bije w oczy. Kiedy prywatnie rozmawia się z niektórymi politykami z różnych zresztą ugrupowań, mówią zupełnie co innego niż potem publicznie. Uważam, że młodzi politycy nie kompromitują życia publicznego tak, jak nasi starsi koledzy. I chyba sporo ciekawego do tej polityki wnosimy.
Koleguje się pan z młodymi posłami z innych ugrupowań? Chodzicie na imprezy?
Rozmawiam ze wszystkim. Nie nastawiam się od razu negatywnie do tych, którzy mają inne poglądy. Natomiast jeśli chodzi o wspólne imprezowanie, to takie rzeczy odpadają. Afery, jakie miały miejsce w naszym kraju pokazują, że polityk imprezowaniem nie powinien się zajmować. Jestem młodym człowiekiem i miewam ochotę, aby od czasu do czasu pójść do klubu. Jednak nie idę. Bo coś za coś. Jeśli obywatele powierzają mi mandat posła na Sejm, to nie po to, abym balował, tylko ciężko pracował i nie wdawał się w takie brewerie, jakie ostatnio miały miejsce.
Chodzi, zdaje się, o pana rówieśnika, czyli Bartłomieja Misiewicza. Rzecznik prasowy jednego z najważniejszych resortów - obrony balował w białostockiej knajpie. Moim zdaniem, on tam w ogóle nie powinien iść, o balowaniu już nie wspominając.
Dokładnie tak. Zwykle tam, gdzie pojawia się alkohol, pojawiają się także dziwne zachowania. I można na przykład za dużo powiedzieć. A jak ktoś ma dostęp do tajemnicy państwowej, to nieszczęście gotowe.
Młodemu parlamentarzyście ciężko jest w Sejmie?
Momentami starsi posłowie patrzą na nas z góry. „Jesteś za młody, to się nie odzywaj” - słyszymy czasami. Ale ja z tym ostro walczę. Na szczęście w Kukiz’15 młodzi dostają swoje szanse. Nie jesteśmy tylko od podnoszenia ręki pod dyktando, lecz choćby od reprezentowania ruchu w ogólnopolskich mediach.
Skoro młodzi inaczej patrzą na świat niż ich starsi koledzy i nawet mimo różnic nie skaczą sobie do gardeł, to może przydałaby się zmiana pokoleniowa w naszej polityce?
Pokoleniowa też, ale chyba i wymiana elit. Dzisiaj podgrzewanie tej wojenki polsko-polskiej leży w interesie wielu polityków. Jest im po prostu łatwiej. Uciekają w ten sposób od ważnych tematów, choćby gospodarczych. Jeśli polityk zaczyna używać słów obelżywych czy wulgarnych, to nie ma się co dziwić przeciętnym obywatelom. Tylko, że to bardzo nieodpowiedzialne zachowanie, które może doprowadzić do prawdziwej tragedii. Niebezpiecznie zbliżamy się do pewnej granicy. Ja po prostu sobie nie wyobrażam, żeby największego nawet przeciwnika politycznego wyzwać, czy ciągać go za marynarkę.
Niektórzy twierdzą, że potrzebna jest jakaś nowa, trzecia siła. Ale Kukiz’15 w sondażach za dobrze nie wypada... .
Mamy obecnie pewne 10 procent poparcia. To dobra podstawa do dalszego rozwoju. Na początku nie dawano nam przecież żadnych szans. Potem mówiono, że się natychmiast rozpadniemy. Myślę, że Kukiz’15 może stać się tą trzecią siłą. W jednym ugrupowaniu znajdują się ludzie o różnych poglądach - z jednej strony prawicowa Endecja, z drugiej lewicowy poseł Liroy. Owszem, spieramy się merytorycznie, ale jesteśmy w stanie się dogadać. Bo łączą nas ważniejsze sprawy, czyli dobro kraju i jego mieszkańców. Mam nadzieję, że kiedyś i Polska pójdzie tą drogą.
Adam Andruszkiewicz - 27 lat, pochodzi z Grajewa. Skończył stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie w Białymstoku. Już w czasach studenckich był bardzo aktywną osobą. Działał m.in. w parlamencie studentów. Przez wiele lat był związany z Młodzieżą Wszechpolską, pełniąc funkcję jej wiceprezesa i prezesa. W 2014 r. startował bez powodzenia do Parlamentu Europejskiego z listy Ruchu Narodowego. Rok później znalazł się na pierwszym miejscu listy ruchu Kukiz’15 w wyborach do Sejmu. Zdobył 15 668 głosów.