Ach, ile to było radości na twarzach dzieci!
Do świetlicy wiejskiej w Jordanowie, gmina Świebodzin zawieźliśmy wczoraj cztery kartony prezentów. Dwa ufundowali Czytelnicy ,,GL”, a dwa firma Sprick-Rowery. Dzieci były bardzo zadowolone.
Na twarzach dzieci, które w poniedziałek, 21 grudnia odwiedziliśmy w Jordanowie, widać było ogromną radość, ale i zaciekawienie. Bo co też jest w czterech dużych paczkach, które nagle pojawiły się w świetlicy? Dwie ufundowali Czytelnicy „Gazety Lubuskiej”, a dwie firma Sprick-Rowery ze Świebodzina.
Ogromnie przejęta była Daria Puciata, pracująca w Szkole Muzycznej w Świebodzinie, a dodatkowo opiekująca się świetlicą w Jordanowie: - To wszystko, co przywieźliście, bardzo nam się przyda. Szczególnie sprzęt sportowy, czyli piłki, piłeczki do tenisa czy rakietki, a także skakanki oraz farby i bloki. Dzieci są szalenie aktywne, wciąż coś pęka, a taki sprzęt jest bardzo drogi. Natomiast najmłodsi zapewne polubią słodycze.
Bardzo, bardzo zadowolone były podopieczne pani Darii
Oliwia Nowicka powiedziała nam: - Szalenie fajne prezenty. Najbardziej cieszę się z kredek, bo te, które mieliśmy, już się połamały. Cieszę się też z bloków do rysowania i puzzli.
Do świetlicy w Jordanowie przychodzi około 30 dzieci. Są to zarówno uczniowie podstawówki, jak też pierwszej klasy gimnazjum.
Kacper Orłowski zaś zauważył: - Jest dużo rakietek do tenisa stołowego i piłeczek. Nie wiem, o której dzisiaj wyjdziemy ze świetlicy. Już z kolegami rozpoczynamy mecz. Za słodyczami nie przepadam, ale maluchom są zadowolone.
I tak też było. Ola Stadnik chwaląc panią, z którą najchętniej odrabia lekcje, w jednej ręce trzymała czekoladę, a w drugiej wafle, przyznała: - Lubię słodycze. Jestem bardzo zadowolona, że tu przychodzę. Pani jest miła, mam koleżanki, a gdy odrobimy lekcje, mogę się bawić.
Wiktoria Kapusta przyszła do świetlicy ze swoją siostrą Natalką
- Bardzo się cieszę z prezentów. Przychodzę tu, bo czuję się znakomicie. W domu pewnie bym się nudziła, a tu po odrobieniu lekcji, mogę się bawić z koleżankami.
Dwa pudła przywiózł Jerzy Lemieszko z firmy Sprick-Rowery. - Proszę pamiętać, że w Jordanowie mieszkają też nasi pracownicy. A więc dziś pomagamy im i ich dzieciom. A widząc jak są uśmiechnięte, mogę też być zadowolony z przywiezionych prezentów - stwierdził.
Daria Puciata: - Mogą tu przychodzić trzy razy w tygodniu, po cztery godzinny dziennie. Świetlica jest czynna przez cały rok z wyjątkiem sierpnia, a w czasie wakacji i ferii dzieci mogą przebywać codziennie.
W świetlicy nie tylko odbywają się zajęcia dla dzieci, ale tez prowadzone są różne warsztaty.
Jako przykład pani Daria wspomina te, które odbyły się 11 i 15 grudnia. Do świetlicy przyszło ponad stu mieszkańców. Dorosłych i dzieci. Zaproszono też seniorów z pobliskiego domu pomocy. Wszyscy się świetnie bawili, a przy okazji ze sprzedaży ciasta i stroików zebrano 650 zł.
To, co się dzieje w świetlicy, chwalił sołtys Jordanowa Zdzisław Misiak. - Tu jest naprawdę wspaniale. A za prezenty dziękuję. Na pewno się przydadzą.