Na ringu z „Mocarzem” i „Konkretem”
Kokolino. Sól piorąca, która wyprała już niejedną głowę”. „Konkret. Mieszanka ziół i aromatów dla prawdziwych twardzieli”. „Mocarz. Słynny i prawdziwy następca Konkreta”. Wystarczy poświęcić kilka sekund, by w sieci znaleźć długą listę ofert środków o działaniu odurzającym.
CZYTAJ TAKŻE: Rząd idzie na wojnę z dopalaczami. Chce wsadzać handlarzy za kratki
Dilerzy dopalaczy nie uciekają się nawet do przesadnego kamuflażu, bo chronią ich luki w prawie. Używki są sprzedawane jako nawozy czy pochłaniacze wilgoci, a na opakowaniu widnieje informacja, że produkt „nie nadaje się do spożycia”. Jeśli sól piorąca zamiast do pralki trafi do żołądka, winić można więc tylko nieroztropnego kupującego.
Trwająca już całe lata walka z dopalaczami wchodzi w kolejny etap - na wojnę z nimi postanowił pójść minister Łukasz Szumowski. Szef resortu zdrowia chce, żeby jak najszybciej zostały one zrównane prawnie z narkotykami. W planach są dotkliwe kary i zmiany w tworzeniu list zakazanych substancji.
Szacuje się, że klienci sklepów z dopalaczami rocznie wydają na nie setki milionów złotych. Trudno więc łudzić się, że drastyczne zaostrzenie przepisów wystarczy, by nowe używki nagle zniknęły z rynku. Gra toczy się o wysoką stawkę, a ich twórcy i sprzedawcy staną na rzęsach, by nowe prawo obejść.
Zaplanowane zmiany dają jednak nadzieję, że dostęp do dopalaczy stanie się znacznie trudniejszy, a ich zamówienie będzie wymagało nieco więcej wysiłku niż wykonanie kilku kliknięć myszką. Na Łotwie, która swój pojedynek ze środkami psychoaktywnymi oparła o taktykę podobną do tej, którą chce zastosować resort zdrowia, liczbę dzieci sięgających po dopalacze udało się zmniejszyć o połowę.
Warto, by wojnie wytoczonej dopalaczom towarzyszyła także szeroka akcja informacyjna, promocyjna i profilaktyczna. Popyt przecież generuje podaż. A „Mocarz” i „Konkret” po kolejnych ciosach nie podnosiliby się tak łatwo bez wsparcia swoich wiernych amatorów, którzy ciągle po nie sięgają.
[reklama]