A gdzież to nasz bydgoski radny mieszka? Nie chce powiedzieć!
Praca komisji weryfikującej legalność mandatów bydgoskich radnych dobiega końca. Po ponad rocznych pracach niewiele z jej ustaleń wynika.
Speckomisja składa się z radnych, głównie PO i SLD. Została powołana przez Radę Miasta ponad rok temu. Powód był prosty - niepokojące doniesienia medialne mówiące o tym, że jeden z radnych mimo że jest rajcą bydgoskim, nie mieszka w gminie, ale poza nią. Przypadek Jakuba Mendrego, który mimo że zameldowany w Bydgoszczy, mieszka w Żołędowie, sprowokował radnego niezrzeszonego Bogdana Dzakanowskiego o wnioskowanie, żeby taką specjalną komisje kontrolna powołać.
Teoretycznie ustalenia komisji mogą doprowadzić do wygaszenia mandatów tym radnym, którzy na terenie gminy nie mieszkają. Taka jest wykładnia sądu. Zameldowanie nie wystarczy.
Sześciu nie chce
Komisja rozpoczęła prace od dwukrotnego wysłania do radnych rodzaju deklaracji do wypełnienia. Pytania dotyczyły tego, czy konkretna postać może być wybrana radnym i nie utraciła takiej możliwości przez wyprowadzenie się z Bydgoszczy, oraz czy przypadkiem nie prowadzi działalności gospodarczej z wykorzystaniem miejskiego majątku.
No i zaczęły się schody, bo na 31 radnych sześciu nie wypełniło deklaracji. To m.in. Jakub Mendry, Janusz Czwojda (PO), Monika Matowska (PO) i Zbigniew Sobociński, przewodniczący Rady Miasta także z PO.
- Jak radni tłumaczą niezłożenie oświadczenia?
- Jak komisja chce ustalić, gdzie mieszkają radni?
Przeczytasz w dalszej części artykułu
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień