22-latka i jej nienarodzone dziecko ofiarami pijanego kierowcy
- Wolałbym zginąć zamiast pani Karoliny – mówił w sądzie Daniel. Ale czasu nie da się cofnąć. Wypadek, który spowodował po pijaku wstrząsnął Polską. Życie na drodze straciła młoda dziewczyna i jej nienarodzony jeszcze, ośmiomiesięczny, synek.
Daniel nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego nie poszedł spać, tylko wsiadł do samochodu i ruszył. To była sobota 10 maja 2008 r. Od kilku dni w Polsce trwał sezon grillowy. 24-latek ze Starego Kurowa pracował fizycznie w strzeleckim POM-ie. Od rana do 14.00 w firmie było szkolenie bhp. Na 17.00 umówił się z dziewczyną. Znali się od około miesiąca. Na grillu w Górkach Noteckich miał poznać jej rodziców. Jednak dobrego wrażenia raczej nie zrobił.
To dobry chłopak był
- Daniel narzucił tempo i szybko się napił. Zaczął śpiewać i rozlewać po stole. Było widać, że jest pijany – zeznała w sądzie dziewczyna. W sądzie, bo dopiero na pierwszej rozprawie Daniel przyznał się, gdzie spędził ostatnie godziny przed wypadkiem. W trakcie śledztwa twierdził, że kupił alkohol w sklepie i pił „do lustra”. – Nie chciałem mieszać w to nowej dziewczyny – tłumaczył na procesie. Kiedy na wspominanej imprezie koleżanka stwierdziła, że chłopak ma dość, postanowiła odwieźć go do domu. – Po drodze mówił chaotycznie, że weźmie auto i przyjedzie – wspominała przed sądem dziewczyna. – Widziałam syna. Był pijany, myślałam, że poszedł spać. Nie pozwoliłabym wsiąść mu do auta. Daniel był pracowitym dzieckiem, nie miał problemów z alkoholem, nie miał kłopotów z prawem – płakała matka.
Gdyby odbił w prawo…
Daniel nie ujechał daleko. Na drodze między Starym Kurowem i Zwierzynem zjechał nagle swym renaultem na lewy pas i uderzył w nadjeżdżający z naprzeciwka opel corsa. Za kierownicą drugiego auta siedziała 22-letnia Karolina. Była w ósmym miesiącu ciąży. Biegły: - Po zjechaniu na lewą część jezdni, kierowca renault nie podjął działań obronnych, tj. próby zjechania z powrotem na prawy pas.
Zdaniem badającego okoliczności wypadku, gdyby Daniel – już po stworzeniu zagrożenia na drodze – odbił w prawo, mógłby uniknąć zderzenia. Jednak nie zrobił tego. Biegły orzekł, że wpływ na zachowanie kierowcy miał stan nietrzeźwości. Chłopak w momencie wypadku miał ponad dwa promile…
Zdaniem badającego okoliczności wypadku, gdyby Daniel – już po stworzeniu zagrożenia na drodze – odbił w prawo, mógłby uniknąć zderzenia
Nie było śladów hamowania
Renault uderzył w lewy przód opla. Auto dziewczyny zostało zepchnięte do rowu i zatrzymało się na boku. Z samochodu wypadła przednia szyba i zagłówek od fotela kierowcy. Jednym z pierwszych, który się zatrzymał, by udzielić jej pomocy, był strażak z Gorzowa. Wraz z innymi osobami przewrócił samochód na koła, ale wtedy zapalił się akumulator. Ogień udało się szybko ugasić, kobieta jeszcze żyła. Przybyli na miejsce strażacy, wycięli drzwi, wyciągnęli Karolinę i rozpoczęli reanimację. Kontynuowali ją ratownicy z karetki z Drezdenka, która nadjechała po chwili. Jednak po 10 minutach lekarz stwierdził zgon. Kobietę zabrano do szpitala, by ratować jej nienarodzone dziecko. Biegły ustalił, że Daniel w momencie zderzenia jechał około 80-85 km na godz. Karolina, kiedy zobaczyła samochód na swym pasie, zdołała zwolnić do około 15 km na godz. Ale nie miała szans na uniknięcie wypadku. Na jezdni nie było śladów hamowania.
Bez pobłażania
22-latka zmarła z powodu urazu wielonarządowego, szczególnie czaszkowo-mózgowego i klatki piersiowej. Z powodu przerwania krążenia i niedotlenienia zmarł również nienarodzony synek. Daniel od razu został zatrzymany. Trafił do aresztu. 12 maja usłyszał zarzuty, a akt oskarżenia gotowy był 28 lipca. Sprawcy groziło 12 lat więzienia. 22 września rozpoczęła się rozprawa w Sądzie Rejonowym w Strzelcach Kraj. Chłopak błagał o wybaczenie rodzinę ofiary. Prokurator żądał dla niego 10 lat. 27 listopada sędzia wydał wyrok – 9 lat bezwzględnego więzienia. Orzekł także 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. W uzasadnieniu czytamy m.in.: - Spowodował śmierć niewinnej osoby i zdolnego już do życia nienarodzonego dziecka. Wymierzenia kary łagodniejszej byłoby w ocenie sądu nieusprawiedliwionym, pobłażliwym traktowaniem oskarżonego.
Karolina, kiedy zobaczyła samochód na swym pasie, zdołała zwolnić do około 15 km na godz. Ale nie miała szans na uniknięcie wypadku. Na jezdni nie było śladów hamowania
Siedem lat wychowa
Apelację od wyroku wniósł obrońca skazanego. Zarzucił sądowi „rażącą niewspółmierność wymierzonej kary”. – Nie uwzględniono w należytym stopniu właściwości i warunków osobistych sprawcy, a w szczególności jego zachowania w toku postępowania – argumentował adwokat. Zwracał uwagę, że Daniel wcześniej nie był karany nawet za wykroczenie, prowadził przykładne życie, miał stałą pracę i jest młody. Sąd apelacyjny złagodził wyrok do siedmiu lat. – Obniżając wysokość kary, działano w przekonaniu, że sankcja w rozmiarze złagodzonym wystarczy, aby osiągnąć cel dający opisać się jako umocnienie poszanowania prawa oraz potwierdzenie przekonania, że wyrządzone poprzez przestępstwo szkody innej osobie spotyka się ze sprawiedliwą odpłatą – uzasadnił wyrok sędzia. – Kara siedmiu lat wystarczy dla osiągnięcia w stosunku do oskarżonego zakładanego celu wychowawczego. Kara będzie bowiem stosowana wobec osoby niekaranej, do której wcześniejszego zachowania (…) nie zgłaszano zastrzeżeń.