20-letnia Emilia wracała z kościoła. Zabił ją pijany kierowca i uciekł
20-letnią Emilię z Wyszatyc zabił pijany kierowca. Młoda kobieta osierociła 5-miesięczną córeczkę. Planowała ślub z narzeczonym. Cała wioska jest w szoku.
Jest czwartek, 2 lutego w Wyszatycach pod Przemyślem. Święto Matki Bożej Gromnicznej. 20-letnia Emilia wyszła z kościoła po mszy św. na spotkanie z koleżankami: Magdą i Natalią. Około godziny 22 wracały do domów. Na głównej drodze przez wioskę, 200 metrów od celu, rozgrywa się dramat.
W tym samym kierunku co dziewczyny jedzie samochód. Nagle, kierowca zjeżdża na przeciwległą stronę drogi i uderza w Emilkę, która szła najbliżej jezdni. Samochód nie zatrzymuje się. Na miejscu zostają czerwone kawałki połamanego plastiku.
Mimo podjętej reanimacji, młodej kobiety nie zdołano uratować. Doznała poważnego urazu głowy. Natalia i Magda trafiły do szpitala. Pierwsza miała uraz nadgarstka, a druga była w szoku. Wszystko dzieje się na oczach mieszkańców Wyszatyc. Przybiegł także narzeczony Emilki. Nie mógł uwierzyć w to co się stało. Nad emocjami rodziny próbuje zapanować proboszcz.
Policja natychmiast rozpoczęła poszukiwania samochodu i kierowcy. Po kilkudziesięciu minutach funkcjonariusze otrzymują anonimowe zgłoszenie. Uszkodzony czerwony samochód stoi kilkaset metrów dalej, na jednej z posesji. Mundurowi wyprowadzają Zbigniewa G. Widać, że jest pijany. Do sprawy oprócz 42-latka zatrzymano także jego 37-letniego kolegę, Daniela K.
Miała tyle planów
- To dla nas ogromny szok, niedowierzanie. Zginęła tak dobra osoba. Znałem ją, znam jej rodziców. W małej wiosce wiemy o sobie prawie wszystko. Emilka śpiewała w naszym kościele - mówi sołtys Wyszatyc, Jerzy Urban.
Emila osierociła pięciomiesięczną córkę. Planowała ślub z chłopakiem. Miała przed sobą całe życie. Studiowała na Państwowej Wyższej Szkole Techniczno-Ekonomicznej w Jarosławiu.
- To druga tragedia w tej rodzinie. 20 lat temu, 10-letni wtedy brat Emilki wracał ze szkoły z kolegami. Robili wtedy u nas kanalizację. Bawili się przy dużych, betonowych kręgach. Jedne z nich przygniótł chłopca. Kilka dni walczył, aby żyć, ale nie udało się - opowiada wzruszony sołtys. - Rodzicom został syn, który chodzi do drugiej klasy gimnazjum i córka. To dorosła kobieta. Ma już chyba z 34 lata. Pracuje w straży pożarnej w Łodzi.
Świadomie jechał po pijaku
Zbigniew G. i Daniel K. w chwili zatrzymania mieli po 1,7 promila alkoholu w organizmie. W obecności prokuratora, pierwszy z mężczyzn przyznał się do kierowania seatem.
- Zeznał, że w Przemyślu pokłócił się z żoną i chcąc zrobić jej na złość, pojechało do kolegi w Wyszatycach. Tam, pod sklepem wypił dwa piwa. Odwożąc Daniela K. do domu, doszło do wypadku - powiedział Michał Kalita z Prokuratury Rejonowej w Przemyślu.
- Zbigniew G. nie był w stanie wyjaśnić dlaczego potrącił pieszą, ani dlaczego odjechał z miejsca zdarzenia - dodaje Kalita.
Śledczy powołają biegłego, aby ustalić, czy 42-latek był pod wpływem alkoholu, gdy wyjechał z Przemyśla.
Sołtys Wyszatyc zapytany o Zbigniewa G., powiedział jedynie, że był pracowity.
- Robił w prywatnej firmie spod Przemyśla. Zajmował się m.in. budowlanką. Wiem, że miał problemy z żoną. Nie słyszałem, aby kierował autem po pijaku. Dużo jeździł, odwoził kolegów do domów - powiedział Jerzy Urban. - Jak on to zrobił? Może ten drugi, go sprowokował, albo nawet złapał za kierownicę, żeby je nastraszyć? Facet ma tzw. „żółte papiery”.
Grozi mu 12 lat za kratami
42-latek usłyszał zarzuty spowodowania w stanie nietrzeźwym wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca wypadku i nieudzielenia pomocy. Grozi mu za to do 12 lat więzienia. Daniel K. odpowie za niedzielenie pomocy. Może trafić za kratki na 3 lata. Sąd Rejonowy w Przemyślu na wniosek policji i prokuratury zastosował wobec sprawcy 3-miesięczny areszt. a wobec 37-latka dozór policyjny.
- Nie wiem co powiedzieć, brakuje mi słów. Była całym moim i naszej córeczki życiem - powiedział Łukasz, narzeczony Emilii. - Emilka szła z latarka, w ręce, bo znalazłem ją koło niej włączoną. Dlaczego ten człowiek w nią wjechał?
20-letnią młodą mamę pochowano w poniedziałek. W ostatniej drodze towarzyszył jej tłum ludzi.