160 rocznica Powstania Styczniowego. Bić się o Polskę trzeba zawsze

Czytaj dalej
Fot. FOT. CC
Anita Czupryn

160 rocznica Powstania Styczniowego. Bić się o Polskę trzeba zawsze

Anita Czupryn

Powstanie Styczniowe obecnie zyskuje nowe oblicze w historiografii ukraińskiej; przyjmuje się go jako element wspólnego dziedzictwa narodów dawnej Rzeczypospolitej i walki wolnościowej z Rosją. Co więcej – władze Ukrainy podjęły decyzję o wspólnym celebrowaniu obchodów – mówi historyk Wojciech Kalwat, pełnomocnik Ministra MKiDN ds. organizacji wydarzeń kulturalnych związanych ze 160. rocznicą Powstania Styczniowego.

Jak dzisiaj, z perspektywy 160 minionych lat, można interpretować Powstanie Styczniowe?

160 rocznica Powstania Styczniowego. Bić się o Polskę trzeba zawsze
Materiały prasowe Wojciech Kalwat, historyk, popularyzator historii pedagog, zastępca redaktora naczelnego Magazynu Historycznego „Mówią wieki”, kierownik Działu Wydarzeń Kulturalnych w Muzeum Historii Polski, pełnomocnik Ministra MKiDN ds. organizacji wydarzeń kulturalnych związanych ze 160. rocznicą Powstania Styczniowego

To wydarzeniem, posiadające długi, bo ponad półtorawieczny oddech historyczny było wielkim, narodowym zrywem przeciwko zaborcy rosyjskiemu, w którym wzięły udział wszystkie warstwy społeczne. Było powstaniem rzemieślników, mieszczan, chłopów; również szlachty, zwłaszcza tej drobnej, duchowieństwa, ale także Żydów. Co ważne – było powstaniem różnych narodowości zamieszkujących dawną Rzeczpospolitą. Jak się powinno go interpretować? Można je interpretować wyłącznie jako zjawisko historyczne, ale także w kontekście współczesności. Symbol Powstania Styczniowego: trójdzielny herb, polski Biały Orzeł, litewska Pogoni i Archanioł – symbol Rusi, oddawał polityczną wizję insurgentów. Władze powstańcze uznały, że odzyskanie niepodległości i stworzenie nowej Rzeczypospolitej, leży we wspólnym interesie Polaków, Litwinów i Rusinów, z zachowaniem ich praw i wolności. Idea ta nie zakończyła się wówczas sukcesem, a narody dawnej Rzeczypospolitej poszły własnymi drogami rozwoju.
24 lutego 2022 roku ten symbol, stał się niezwykle aktualny, poprzez wydarzenia na Ukrainie. Gdyby narysować paralelę między przeszłością a współczesnością, okazałoby się, że ten symbol, który był mocno widoczny 160 lat temu, wskutek działań sojuszniczych i wspierania walki państwa ukraińskiego przez Polskę i Litwę, powrócił i znów stał się bardzo istotny. Widzimy, że historia się nie skończyła, zatoczyła koło, a wróg wciąż jest taki sam i wciąż zagraża pokojowi i spokojowi. 160 lat temu nasi przodkowie walczyli o zrzucenie jarzma niewoli. Dzisiaj Ukraińcy bronią swej niepodległości i wolności przed wrogiem, który wolności innych narodów nie szanuje.

Do tej pory temat Powstania Styczniowego budził u historyków wiele kontrowersji. Jedni uważali, że było niepotrzebne, przyniosło potężne i nieodwracalne straty, nie było szans na zwycięstwo. Zdaniem innych, dzięki powstaniu odzyskaliśmy następnie niepodległość. Która z tym ocen jest Panu bliższa?

Bliższa jest mi ta druga ocena; nie dlatego, że nie dostrzegam tego, co się stało po powstaniu. Trudno negować bowiem to, że pewne koncesje polityczne z okresu przedpowstańczego, przepadły po upadku powstania; że kraj został cofnięty, jeżeli chodzi o wolności społeczne, narodowościowe, a represje były ogromne. Trudno negować ofiary krwi, cofnięcie się żywiołu polskiego, zwłaszcza na Litwie i Białorusi, ponieważ tam represje były celowe i największe. Trudno temu wszystkiemu przeczyć. Ale trzeba pamiętać o emocjach towarzyszących manifestacjom przedinsurekcyjnym, o marzeniach o wolności, o nadziejach związanych z obietnicami pomocy z zewnątrz – jak się okazało nierealnymi, wreszcie na przykład jednoczących się Włoch. Skoro Włochom się udało – myślało wielu – to dlaczego ma się nie udać Polakom? Powstanie wybuchnąć musiało, a czy czas i przygotowania były do tego odpowiednie, to już zupełnie inna sprawa. Ważne czym powstanie było dla pokolenia Legionów, dla tych, którzy także marzyli o wolnej Polsce, dla tych – jak Józef Piłsudski – twierdzili, że o Polskę i wolność warto walczyć w każdej sytuacji, nawet tej na pozór beznadziejnej. Dla nich Powstanie Styczniowe stało się fundamentem wolnej Polski, która się odrodziła w 1918 roku.

Jaka była sytuacja, gdy powstanie wybuchło?

Powstanie poprzedzone było wielkimi manifestacjami patriotycznymi. Manifestacje te stanowią rewolucję moralną i budzą naród z letargu. Głoszone wówczas hasła pchają do czynu – zwłaszcza młodych. Panuje atmosfera – jakże romantyczna, że chcieć to móc. Trwa budowa struktur państwa, ale stan przygotowań do walki jest niewystarczający. Brakuje oficerów, broni, materiałów wojennych. Zmienia się także sytuacja polityczna. Aleksander Wielopolski, który uważał, że od caratu można uzyskać koncesje polityczne, był przeciwnikiem walki zbrojnej. Jego pomysłem była branka, która miała przeciwdziałać powstaniu lub doprowadzić do przedwczesnego wybuchu, co też w rzeczywistości nastąpiło. Insurgenci ruszyli do walki świadomi celów, ale zupełnie nieprzygotowani do walki: bez broni, bez magazynów, bez mundurów i z jakże nierealistycznymi planami walki. Noc styczniowa, wbrew nadziejom Wielopolskiego, nie była jednak epizodem. Rozpoczęła półtoraroczny okres heroicznych zmagań z największą ówcześnie armią świata.

Jak powstanie wpłynęło na tożsamość Polaków?

Dla Polaków było ono pewnego rodzaju fundamentem niepodległości. Stanowiło odnośnik dla pokolenia, które wywalczyło niepodległość, ale także pokolenia Kolumbów, ukształtowanego na wzorcach walki o wolność. Współcześnie nieco o tym zapomnieliśmy. Mamy wszak inne, bliższe wydarzenia historyczne, które ze względu na niewielki odstęp czasu, jeszcze są aktualne: to okres wojny, partyzantki, Powstania Warszawskiego czy walka Żołnierzy Wyklętych, ruch opozycji antykomunistycznej. Ale Powstanie Styczniowe to wydarzenie, które kształtowało naszą wyobraźnię historyczną. Widać to w literaturze, w sztuce; bez Powstania Styczniowego pewnie inaczej oglądalibyśmy obrazy Jana Matejki. Czy ktoś sobie wyobraża kanon polskiej literatury bez „Wiernej rzeki” czy „Nad Niemnem”? Bez innych utworów, które bazują na doświadczeniach powstania? Są to kamienie milowe polskiej kultury. Jeżeli chodzi o narodową tożsamość Polaków, to nie ma tu żadnego problemu. Po okresie potępienia powstańców tuż po powstaniu – bo wtedy też zadawano sobie pytania: „Po co to wybuchło”, „Na co komu to morze krwi”, następuje rehabilitacja Powstania Styczniowego i powstańców. Dochodzimy do momentu, kiedy żołnierze 1863 roku w okresie międzywojennym uzyskają status kombatanta, mundury i uposażenie.

Jak to było, jeśli chodzi o sąsiednie narody – Litwinów, Rusinów, Ukraińców?

Tu sprawa walki o niepodległość w 1863 roku kształtowała się inaczej. Jeżeli chodzi o Litwę, warto powiedzieć, że do powstania szli także etniczni Litwini. Są to głównie chłopi, zwłaszcza żmudzcy. Powstają całe oddziały chłopskie, w których komendy wydaje się zarówno po polsku, jak i po litewsku, pieśni narodowe są litewskie, a dowódcami są Litwini. W niektórych regionach, szczególnie na Żmudzi, pamięć o powstaniu ciągle żyje. Jednakowoż twórcy nowoczesnego narodu litewskiego, nie chcieli przyznawać się do „polskiego powstania” i „polskich czasów”.

Dlaczego nie chciało?

Chodziło o budowanie własnej tożsamości narodowej, która tworzyła się w opozycji nie tylko do tego co rosyjskie, ale i do tego co polskie. Stąd kreowanie własnej wizji przeszłości. Istniała tendencja do pokazywania tych wydarzeń historycznych w oderwaniu od polskości; od walki Polaków. Dopiero w miarę niedawno, na Litwie zaczęto inaczej spoglądać nie tylko na dzieje powstania, ale wspólnej historii w ogóle. Zaczęto postrzegać wspólnotę dziejów i wielki dorobek Rzeczypospolitej, a przecież Powstanie Styczniowe było ostatnim wspólnym dziełem jej narodów. Później drogi tych narodów rozeszły się, wydawałoby się na zawsze. Historia pokazuje jednak, że słowo „na zawsze” nie wolno wypowiadać.
Można więc mówić o rehabilitacji Powstania Styczniowego i pewnym odrodzeniu pamięci o nim. I co znamienne. Jedyne muzeum Powstania Styczniowego znajduje się na Litwie, w Podbrzeziu.

A czy mówi się dzisiaj i o tym, co powstańcy mogli zrobić inaczej, żeby odnieść sukces?

Należy zaznaczyć, iż jest to jedynie alternatywna wersja historii, gdyż Powstanie Styczniowe jest obarczone kilkoma symbolicznymi obrazami, takimi jak brak broni, partyzantką, zimą, niechęcią chłopów do powstania. Dzisiejsza historiografia z niektórymi z tych czynników się rozprawia, bo jeżeli chodzi na przykład o postawę chłopów, to ona się zmieniała. Gdyby więc zaczęto wcześniej pracować nad ludem wiejskim, być może nie byłoby scen opisanych przez Żeromskiego w „Rozdziobią nas kruki i wrony”, tylko ta postawa byłaby inna. Należy podkreślić, że stosunek chłopów do Powstania Styczniowego ulegał zmianom w trakcie jego trwania. Początkowo część włościan była wroga lub obojętna, lecz później nastąpiła zmiana na bardziej pozytywny. Jeśli chodzi o brak broni, to rzeczywiście powstanie było kompletnie nieprzygotowane wojskowo. Politycznie i społecznie było jednak inaczej, ponieważ dwa lata wcześniej trwały potężne manifestacje, które wzbudziły naród polski. Emocje zostały rozedrgane, co doprowadziło do wybuchu powstania. Leon Frankowski, jeden z działaczy powstania styczniowego mówił, że jak nie ma broni, to rękami zdobędziemy karabiny, a tymi karabinami zdobędziemy armaty. Okazało się, że to nie jest takie proste. Jednakże, z drugiej strony, historycy badają napływ bardzo nowoczesnej broni z Europy Zachodniej. Chociaż napływała ona do kraju, to nie w wystarczającej ilości, a w dużej mierze była marnotrawiona lub przechwytywana po drodze.

Jak Powstanie Styczniowe wpłynęło na kształtowanie się polityki Rosji wobec Polski i innych krajów regionu?

Rosjanie uznali, że nie ma potrzeby ani szansy na dogadanie się z Polakami. W ich oczach Polacy stanowili zły człon wielkiego grona narodów słowiańskich, który chciał z Rosją rywalizować. Polacy różnili się kulturowo, religijnie, a zwłaszcza wizją i podejściem do wolności państwowej i obywatelskiej. Wygrał więc pogląd, że ze z Polakami nie ma szans na ułożenie się. Skoro tak, to jedyną metodą pozostał brutalna siła. Stosował ją po barbarzyńsku Michaił Murawiow Wieszatiel, który bezceremonialnie poczynał sobie na Litwie. Rugował polskość i katolicyzm. Za jego przykładem poszli inni. Odebrano wszelkie wolności Polakom, a stan wojenny w Królestwie Polskim – przemianowanym na Kraj Przywiślański – trwał permanentnie do I wojny światowej. Nie było mowy o polskich urzędach, szkole, życiu społecznym. Polacy mieli stać się Rosjanami. Szkopuł jednak w tym, że Polacy tego nie chcieli. Wiedząc o historycznym dziedzictwie, tak różnym od moskiewskiego, nie chcieli zostać Rosjanami.

Rosjanie walczyli też z katolicyzmem?

Walka z katolicyzmem polegała nie tylko na aresztowaniach duchownych, którzy bardzo czynnie poszli do powstania, udzielali się w ruchu powstańczym, ale też na rugowaniu klasztorów zarówno w Królestwie Polskim, jak i na ziemiach zabranych. Nie bez racji utożsamiano katolicyzm z polskością. Duchowni, w wielu miejscach byli jedynymi przedstawicielami inteligencji, stanowili naturalną elitę narodu. Osłabienie więc katolicyzmu, stanowiło element walki z polskością.

Wrócę do początku naszej rozmowy, kiedy wspomniał Pan o tym, że historia z 1863 roku zatoczyła koło 24 lutego 2022 roku i przypomnę jeszcze jedną postać. To Wincenty Kastuś Kalinowski, polsko-białoruski działacz i bohatera, którego dziś imię nosi białoruski batalion walczący w Ukrainie.

Postać Konstantego, czy też, jak Białorusini go nazywali, Kastusia Kalinowskiego jest odbiciem postrzegania dziejów Powstania Styczniowego. Konstanty Kalinowski, niezbyt zamożny szlachcic, który po studiach, jak wielu Polaków, miał robić karierę urzędniczą, włączył się w ruch narodowy. Jest jednym z najbardziej czynnych i zaangażowanych przywódców Powstania Styczniowego na Litwie. Należy podkreślić jego niezłomność, ale i poglądy polityczne, bazujące na dużej niezależności Wielkiego Księstwa Litewskiego. Był także tym, który widział walkę o wolność w oparciu o białoruski lud. Dlatego też redagował ulotki, pisma, gazety pisane w języku białoruskim, choć redagowane alfabetem łacińskim, a nie cyrylicą. Wzywał w nich chłopów do włączenia się do walki po stronie Polski. Podczas egzekucji, kiedy przedstawiono go, jako szlachcica, miał krzyknąć po białorusku: „U nas nie ma szlachty, wszyscy są równi”. Głoszone hasła i wielość innych bohaterów, sprawiła, że dla Polaków nie był to bohater pierwszoplanowy. Postać Kalinowskiego została „odkryta” przez bolszewików, którzy szukali miejscowych bohaterów walki z caratem i arystokracją w oparciu o miejscowy lud. Według nich, Kalinowski doskonale się do tego nadawał. Kalinowski został wiec rewolucjonistą, którego postać została nawet utrwalona w filmie fabularnym. W filmie tym walczył on zarówno z władzą carską, jak i polskimi panami. Postrzeganie Kalinowskiego zmieniło się jednak. Dla demokratycznej opozycji stał się symbolem walki o wolność. Wolność, której przecież naród białoruski nie posiada i o którą zabiega. Ten stosunek Białorusinów do Kalinowskiego uwidocznił się podczas pogrzebu bohaterów Powstania w Wilnie.

Było to w 2017 roku – odkryto też szczątki Kalinowskiego.

Podczas ekshumacji przeprowadzono badania i okazało się, że odkryto szczątki Kastusia Kalinowskiego, Zygmunta Sierakowskiego i innych bohaterów zamordowanych przez Rosjan. Odbył się uroczysty pogrzeb z udziałem władz państwowych, byli obecni najwyżsi przedstawiciele Polski, Litwy, Łotwy Estonii, ale i władz białoruskich. To wydarzenie stało się niezwykłą manifestacją polityczną Białorusinów. Widocznym symbolem tego były wszechobecne białoruskie flagi biało-czerwono-białe. Kastuś Kalinowski i jego towarzysze ze wspólnej mogiły zostali pochowani na wieleńskiej Rossie. Kastuś - symbol walki o wolność – został patronem oddziału białoruskich ochotników, który dziś walczy z najazdem moskiewskim. Symboliczne są naszywki noszone przez żołnierzy, skrzyżowany karabin i powstańcza kosa, co stanowi jakże widoczną analogię do walk z 1863 roku.

Jak Powstanie Styczniowe widziane jest dzisiaj na Ukrainie, bo tam też się toczyło?

Toczyło się również na terenach dzisiejszej Ukrainy – na Wołyniu. Działania były mniej intensywne w porównaniu do innych części zaboru rosyjskiego. W grę wchodziły tu stosunki narodowościowe, carska propaganda, która podsycała antagonizmy pomiędzy żyjącymi tu nacjami. Trzeba jednak podkreślić, że walki się tu toczyły. Tak samo podkreślić udział Ukraińców w walkach po stronie powstańców. Nie wolno zapominać o postaci Andrija Potebni, oficera z armii carskiej, Ukraińca, który zginął w Skale, walcząc w szeregach oddziału Mariana Langiewicza. Nie wolno zapominać o żołnierzach, którzy służyli w armii powstańczej, a także tych, którzy uciekli z armii carskiej, by wstąpić w szeregi powstańcze. Obecnie powstanie zyskuje nowe oblicze w historiografii ukraińskiej; przyjmuje się go jako element wspólnego dziedzictwa narodów dawnej Rzeczypospolitej i walki wolnościowej z Rosją. Co więcej – władze Ukrainy podjęły decyzję o wspólnym celebrowaniu obchodów. Odbyły się uroczystości zarówno w Polsce, z udziałem przedstawicieli Ukrainy, jak i na Ukrainie. Akurat w maju ma się odbyć konferencja na temat dziedzictwa Powstania Styczniowego na Ukrainie. A zatem to wydarzenie historyczne sprzed góra półtora wieku zaczyna żyć zupełnie nowym życiem.

Co w związku ze 160 rocznicą Powstania Styczniowego przygotowuje polskie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego?

Ministerstwo czynnie włączyło się w obchody 160-lecia Powstania Styczniowego; działania zostały zainaugurowane jeszcze w ubiegłym roku. Zostałem wówczas powołany na funkcje pełnomocnika ministra do spraw obchodów 160 rocznicy powstania. Przyjęto program obchodów i w ramach tego programu zrealizowano już kilka ważnych elementów. Jednym z nich jest specjalny program grantowy do wspierania wielowymiarowych inicjatyw kulturalnych, historycznych, których celem jest przypominanie bądź utrwalenie wiedzy o Powstaniu Styczniowym. Biuro Niepodległa ogłosiło konkurs grantowy, został on rozstrzygnięty, dofinansowanie otrzymało 130 wniosków z całej Polski na kwotę 4,5 miliona złotych. Konkurs będzie kontynuowany w roku następnym. Obchody Powstania Styczniowego zainaugurował 22 stycznia wielki galowy koncert w Teatrze Narodowym, w którym udział wzięły najwyższe władze Polski. Zorganizowano uroczystości państwowe na Cytadeli, a także szereg uroczystości o różnym charakterze, czy to państwowym, czy lokalnym w całej Polsce. Muzeum Historii Polski stworzyło specjalną wystawę dla polskich placówek dyplomatycznych na całym świecie. Powstało także szereg wystaw, które było można było oglądać, np. w Sukiennicach w Krakowie, warszawskiej Kordegardzie, Zamku Królewskim w Warszawie. Tworzone są filmy, programy telewizyjne, wydarzenia kulturalne, konferencje, publikacje.

Jakie wydarzenia jeszcze w związku z tymi obchodami nas czekają?

Muzeum Historii Polski 10 maja na dziedzińcu MKiDN rozpocznie prezentację wystawy „Powstali 1863-64”. To wystawa mobilna i multimedialna. Po Warszawie, wystawa będzie eksponowana w innych miastach, tych mniejszych np. Łowicz, Węgrów, Małogoszcz, Sandomierz, Zamość, ale także i dużych jak. np. Katowice, czy Wrocław.
Jest ona oparta o dwa duże komponenty. Pierwszy liczy 16 modułów analogowo-multimedialnych, gdzie widz w sposób tradycyjny i uporządkowany będzie mógł poznać losy Powstania Styczniowego i jego bohaterów od przyczyn po skutki. Centralną częścią tej wystawy jest kopuła sferyczna, gdzie będą pokazywane prezentacje multimedialne oparte o ryciny z epoki, a finałem będzie film animowany o wybranych epizodach z powstania w trzech dodatkowych wersjach językowych: ukraińskim, litewskim i angielskim. Wystawie będą towarzyszyły działania edukacyjne, na czym specjalnie zależy twórcom.
Program obchodów, ale także i duży zasób wiedzy, w tym materiały multimedialne, jest prezentowany na specjalnie stworzonym portalu: www.powstanie1863-64.pl. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Anita Czupryn

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.