Jest przełom w sprawie samobójstwa 13-letniej Emilii z Lipnicy Dolnej. Fakty, jakie ujawnili jej rówieśnicy z Rzeszowa, z którymi komunikowała się przez internet, brzmią jak scenariusz mrocznego filmu.
Emilia odebrała sobie życie w niedzielną noc, 11 sierpnia. Gdy rodzice i starsza siostra dziewczynki spali, ona wyszła na strych i powiesiła się na skakance. Makabrycznego odkrycia jej bliscy dokonali dopiero po kilku godzinach, gdy zorientowali się, że nie ma jej w łóżku i rozpoczęli poszukiwania. Jak wyznali nam po pogrzebie, nic nie zwiastowało tragedii. Rodzice nie zauważyli, żeby z córką działo się coś złego. Była spokojnym, grzecznym dzieckiem, w szkole szło jej świetnie. Interesowała się fantastyką, tuż przed śmiercią zastanawiała się, jak zakończyć swoją drugą powieść pisaną w tym gatunku.
Powiedziała „pa”
W sobotni wieczór, gdy rodzice ostatni raz widzieli Emilkę żywą, miała zachowywać się zupełnie normalnie, tak jak co dzień. Zjadła kolację, poprosiła mamę, by upiekła na niedzielę jej ulubione ciasto. Potem rzuciła w swoim stylu „pa” i poszła do swojego pokoju. To, co zrobiła niedługo potem, było - i wciąż jest - dla bliskich 13-latki ogromnym szokiem.
Rodzice Emilki zachodzili w głowę, co wydarzyło się tej nocy. Co sprawiło, że takie dobre, niewinne dziecko, niesygnalizujące jakichkolwiek problemów, mogło targnąć się na własne życie i to w tak okropny sposób.
Jako że córka dużo czasu spędzała przed ekranem komputera zastanawiali się, czy do zabicia się nie została sprowokowana. Przez złych ludzi, albo wskutek zetknięcia się z którąś z nagłośnionych w mediach gier internetowych, które poprzez manipulację i groźby miałyby nakłaniać młodych ludzi do wykonywania rozmaitych poleceń. W tym do samookaleczenia się lub samobójstwa.
Innych podejrzeń rodzice nie mieli. Emilka nie miała przecież powodu, by się zabić. Nie wierzyli, że to, co się stało, mogło być pokłosiem jej świadomego działania, takiej myśli do siebie nie dopuszczali.
Straciła sens życia. Czuła się „inna”
Dziś wiele jednak wskazuje, że 13-latka zaplanowała swoją śmierć. Skrupulatnie. A jej normalne zachowanie miało tylko umożliwić osiągnięcie tego, co postanowiła. Nowe światło na sprawę rzuciła dwójka młodych ludzi: 14-latka oraz 15-latek, którzy od czterech lat komunikowali się z Emilką przez internet. Mieli wspólne pasje - wszyscy grali w popularną grę survivalową i lubili bajki o smokach. Poznali się, dołączając do tej samej zamkniętej grupy na portalu społecznościowym.
Przyjaciele Emi - bo tak 13-latka z Lipnicy Dolnej przedstawiała się w sieci - są mieszkańcami Rzeszowa. O niepokojących wiadomościach od młodszej koleżanki, w których wyjaśniła, dlaczego postanowiła odebrać sobie życie, opowiedzieli w lokalnej prasie.
Wiadomości odczytali już po śmierci Emi, ale byli przekonani, że to głupi żart. W przeszłości wspomniała o samobójstwie, wtedy odebrali to podobnie. W ich oczach była osobą pogodną, nie dawała sygnałów, że coś ją trapi, choć rozmawiali niemal codziennie. O tym, że nie żyje, dowiedzieli się z mediów.
Listy do przyjaciół Emilia zostawiła w świecie wirtualnym, do którego często uciekała. W grze, w którą grała ze znajomymi, wybudowała grób z wypisanymi na nim datami swoich urodzin i śmierci. Obydwie się zgadzają. Powstały trzy listy - pierwszy zaadresowany był do całej grupy w portalu społecznościowym, liczącej kilkanaście osób, drugi do 14-latki, ostatni - do jej o rok starszego kolegi. Emi przekazała przyjaciołom instrukcje, w jakiej kolejności mają je przeczytać.
W dalszej części przeczytasz m.in.:
"Po prasowej publikacji, w której młodzi rzeszowianie opowiedzieli o swoich kontaktach z Emilią, matka 14-latki skontaktowała się z jasielską prokuraturą."
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień