10-latka uratowała dom i ojca - desperata
50-latek próbował zdetonować w swoim domu butlę z propanem-butanem. Tragedii zapobiegła jego 10-letnia córka, która wybiegła z domu i wezwała straż.
O wielkim szczęściu mogą mówić lokatorzy budynku wielorodzinnego przy ul. Dubois 9 w Zgierzu. Tuż po godzinie 10 jeden z jego mieszkańców postanowił zdetonować w swoim mieszkaniu 11-kilogramową butlę gazową. Nim do tego przystąpił, kazał opuścić mieszkanie swojej 10-letniej córce. Był przy tym bardzo wzburzony. Dziewczynka wybiegła na ulicę i wezwała przez numer 112 straż pożarną. To prawdopodobnie uratowało życie ojcu i lokatorom tego domu.
- Gdy strażacy pojawili się na miejscu, mężczyzna razem z butlą zamknął się w łazience - mówi mł. asp. Magdalena Czarnacka, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Zgierzu. - Próby jego nakłonienia do wyjścia nie odniosły rezultatu, mężczyzna odkręcił butlę i podpalił gaz. Wtedy strażacy wyważyli drzwi do łazienki i weszli do środka. Butla została szybko ugaszona, jednak mężczyzna doznał poparzeń rąk. Trafił do szpitala, gdzie opatrzono mu rany. Jego stan nie zagraża życiu, ale będzie musiał pozostać na obserwacji psychiatrycznej.
Strażacy przewietrzyli wszystkie pomieszczenia, a przybyli na miejsce policjanci zabezpieczyli teren. Pojawił się także inspektor nadzoru budowlanego oraz prokurator, pod nadzorem którego zbierano ślady i zeznania świadków. Kluczowe dla wyjaśnienia tej zagadki będzie przesłuchanie desperata oraz jego 10-letniej córki, która opuściła mieszkanie tuż przed tym, jak jej ojciec targnął się na swoje życie.
- Gdyby nie przytomność umysłu i szybka reakcja dziewczynki, zapewne nie udałoby się nam dojechać na czas - mówi Tomasz Matusiak, rzecznik Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Zgierzu. - Mogłoby dojść do pożaru, a nawet wybuchu, w wyniku którego budynek zostałby poważnie zniszczony.
- Nie wiemy na razie, jakie były motywy działania mężczyzny, ani czy cierpiał wcześniej na zaburzenia psychiczne - mówi Magdalena Czarnacka.
Na szczęście nikt nie zginął