- To kwestia czasu, będą się palić kolejne kominy w poniemieckich domach - mówią strażacy. Zorganizowali spotkanie na ten temat.
- Chcemy dotrzeć do wszystkich mieszkańców z informacjami o tym, jak zabezpieczyć rodzinę i dom przed pożarem i czadem poprzez spółdzielnie mieszkaniowe, straże miejskie, policję. Przedstawicieli tych instytucji zaprosiliśmy na wspólne spotkanie – wyjaśnia komendant powiatowy KP PSP Nowa Sól st. kpt. Czesław Młynarczyk.
Czy trzeba jeszcze przypominać, jak groźny jest czad, a czujki dymu czy czadu mogą uratować życie i zdrowie? Strażacy są przekonani, że tak, bo na co dzień mają styczność z niefrasobliwością mieszkańców. – Trzeba o tym przypominać, bo jak się nic nie dzieje, czujność nie jest taka jak być powinna. Dążymy do tego, aby w każdym domu, zależnie od możliwych zagrożeń była: czujka dymu czy tlenku węgla, czy chociażby gaśnica. To podstawowe rzeczy, które chronią nasze życie i zdrowie. Ktoś, kto kupuje dom za 300 tys. zł, a nie kupuje czujki za 100 zł, to nie znaczy, że go nie stać tylko, że zapomina o tym. A statystyki pokazują, ile osób zginęło, ile było hospitalizowanych i też jak wielkie są straty w obiektach – tłumaczy kapitan Młynarczyk.
W ubiegłym roku w Polsce zginęło 512 osób w pożarach, a 50 osób zmarło w wyniku zatrucia tlenkiem węgla. Tymczasem czujka dymowa wykrywa pożar w pierwszej fazie, kiedy jeszcze można szybko zareagować i go ugasić. – Czujniki dają możliwość uchronienia całej rodziny przed śmiercią czy poważnym zatruciem. Wydają sygnały o bardzo wysokiej częstotliwości, które obudzą też sąsiadów. Koszt to ok. 80-100 – informował Jarosław Intek z PSP Nowa Sól.
Obecni na spotkaniu sołtysi, pracownicy urzędów gmin mieli okazję zadawać pytania, które pojawiają się też od mieszkańców. – Materiały informacyjne są bardzo potrzebne. Trudno dotrzeć do wszystkich mieszkańców w jednorodzinnych domach – przyznaje Bogusław Janiszewski, inspektor ds. zarządzania kryzysowego w urzędzie gminy w Otyniu.
W ub. roku w Polsce zginęło 512 osób w pożarach, a 50 osób zmarło od zatrucia czadem
Szczególnie niebezpiecznie jest w zabudowie poniemieckiej. – Za czasów niemieckich w takim jednym dużym domu był jeden piec. Teraz na strychu jest jedno mieszkanie, na poddaszu drugie, nawet pięć, czy dziesięć mieszkań jest podłączonych do jednego komina. Potem jest jak jest. Mieliśmy pożary kominów w Otyniu i wcześniej w Niedoradzu – przypomina Janiszewski.
Starostwo powiatowe w Nowej Soli wsparło akcję straży pożarnej finansowo. Zakupiono plakaty i ulotki, które dotrą do spółdzielni i samorządów. Zakupiono też czujki, które zostaną sprezentowane niektórym rodzinom. – Mamy nadzieję, że dzięki akcji będzie bezpieczniej. Wciąż wielu mieszkańców jest nieświadomych, że kiedy podnoszą efekt cieplny w domu, zamykając szczelnie okna, niewiele trzeba im do śmierci. Liczba czujek będzie symboliczna, ale liczymy na to, że działanie czujek poznają też sąsiedzi obdarowanych osób i dostrzegą problem – przekonuje wicestarosta Przemysław Ficner.
Każda osoba, która pali w jakimkolwiek piecu powinna korzystać z usług kominiarskich. – W sezonie mamy nawet kilkadziesiąt trudnych przypadków. Przewody bywają tak zaklejone, że trzeba na przykład rozkuwać ściany działowe żeby je udrożnić – przyznaje mistrz kominiarstwa Dariusz Kłonowski, członek Korporacji Kominiarzy Polskich i Krajowej Izby Kominiarzy.